Strajki i demonstracje antyrządowe we Francji

Strajki i demonstracje antyrządowe we Francji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwa dni po porażce wyborczej rządzącej centroprawicy prezydenta Sarkozy'ego, kilkaset tysięcy ludzi manifestowało we Francji przeciw polityce gospodarczej władz. Trwający jednocześnie strajk objął przede wszystkim transport i szkoły.
Media okrzyknęły wtorkowe protesty "trzecią turą socjalną", widząc w nich kontynuację dwóch niedawnych, wygranych przez lewicę, tur wyborów regionalnych. Zdaniem komentatorów, związki zawodowe, sprzeciwiające się planom oszczędnościowym rządu, chcą wykorzystać wyborczą porażkę obozu prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

Paraliż komunikacyjny

Strajk objął wiele elementów sektora publicznego, w tym zwłaszcza transport i szkoły. Protest pracowniczy unieruchomił około połowy pociągów regionalnych i jedną trzecią połączeń obsługiwanych przez superszybkie pociągi. W Paryżu komunikacja miejska funkcjonowała niemal normalnie, poza jedną z kolejek podmiejskich, kursującą między północnymi i południowymi peryferiami stolicy.

Strajkowali też nauczyciele, najliczniej w szkołach podstawowych, gdzie odsetek protestujących osiągnął według związkowców - 50 proc., a według ministerstwa edukacji - 30 proc. całej kadry.

Ulicami w całym kraju przemaszerowało - według związkowców - 600 tysięcy osób w blisko 180 pochodach. W samym Paryżu, gdzie manifestantom sprzyjała wiosenna pogoda, protestowało - według różnych źródeł - od 30 do 60 tysięcy ludzi. "Brońmy sektora publicznego, płac i emerytur" - skandowali.

Klęska wyborcza centroprawicy

Po niedzielnych wyborach, w których centroprawica Sarkozy'ego uzyskała najgorszy wynik od 50 lat (będzie kontrolowała tylko trzy z 26 metropolitalnych i zamorskich regionów kraju), prezydent dokonał niewielkich zmian w rządzie. Swoje stanowisko stracił m.in. minister pracy Xavier Darcos, który podobnie jak wielu innych członków rządu, kandydował bez powodzenia w ostatnich wyborach regionalnych.

Związki zawodowe uważają, że "przemeblowanie" kadrowe w rządzie nie przyczyni się do ożywienia gospodarki. "Od niedzieli słyszymy, że (centroprawicowe władze) mówią o utrzymaniu kursu. Nie słuchają i to stanowi problem" - powiedział szef największej centrali związkowej CGT Bernard Thibault. Chciałby on, by manifestacje zmusiły rząd do ustępstw w kwestii podniesienia płac realnych i zatrudnienia oraz powstrzymały planowaną reformę emerytalną.

Prezydent Nicolas Sarkozy zapowiedział niedawno, że na jesieni gabinet premiera Francois Fillona złoży w parlamencie projekt generalnej reformy emerytur. Może ona przewidywać - jak obawiają się związkowcy - znaczące wydłużenie obecnego okresu płacenia składek emerytalnych.

Protesty pracownicze zdawały się już wygasać we Francji pod koniec roku 2009, lecz - jak pisze agencja Reuters - w chwili, gdy bezrobocie wzrosło powyżej 10 procent, a władze przeżywają problemy polityczne, związki zawodowe liczą na odwrócenie biegu wydarzeń.

PAP, im