Serbia chce wiedzieć czy ma szansę na UE

Serbia chce wiedzieć czy ma szansę na UE

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot.: Wikipedia 
Prezydent Serbii Boris Tadić wezwał Unię Europejską do ogłoszenia "bez żadnych wymówek", czy chce, by jego kraj wszedł do wspólnoty. Z kolei lider Turcji Abdullah Gul skrytykował przebieg procesu akcesyjnego jego kraju.

Podczas inauguracji w Stambule szczytu regionalnej organizacji Proces Współpracy w Południowo-Wschodniej Europie (SEECP) Tadić skrytykował Unię mimo jej czerwcowych zapewnień, że drzwi do wspólnoty są otwarte dla Chorwacji, Serbii, Bośni i Hercegowiny, Albanii, Kosowa, Macedonii i Czarnogóry, jeśli spełnią one warunki członkostwa.

Państwa bałkańskie obawiają się, że kraje Unii mogą nie chcieć rozszerzenia wspólnoty w związku z obecnym kryzysem finansowym. Liderzy państw bałkańskich twierdzą, że powodem kryzysu nie było powiększenie Unii i że w związku z tym proces rozszerzenia nie powinien zostać zawieszony.

Turcja - gospodarz szczytu SEECP - również skarżyła się na "podwójne standardy" podczas negocjacji akcesyjnych. Negocjacje UE z Ankarą, rozpoczęte w 2005 roku, nie posuwają się do przodu, gdyż wiele europejskich krajów, jak Francja i Niemcy, sprzeciwia się wstąpieniu Turcji do UE i opowiada za przyjęciem formuły "partnerstwa uprzywilejowanego". - Chcemy, by Unia wspierała członkostwo (naszych) krajów oraz by powstrzymała się przed podejmowaniem kroków, które opóźniłyby ten proces - powiedział prezydent Abdullah Gul.

Mimo to Gul optymistycznie wypowiadał się na temat rozszerzenia UE. - Wierzę, że drogi państw bałkańskich skrzyżują się w Unii Europejskiej - dodał. Przedstawiciele Serbii i Kosowa spotkali się przy tym samym stole obrad - po raz drugi od ogłoszenia przez tę byłą serbską prowincję niepodległości w 2008 roku.

Prezydent Słowenii Danilo Tuerk stwierdził, że Kosowo również powinno mieć możliwość wejścia do Unii. - Kosowo nie powinno być traktowane jak "czarna dziura" południowo-wschodniej Europy - powiedział. Jednak Tadić poinformował, że jego kraj "w żadnym wypadku nie uzna jednostronnej deklaracji Kosowa o niepodległości".

PP / PAP