Władze Chin inwigilują Ujgurów nawet na lotnisku

Władze Chin inwigilują Ujgurów nawet na lotnisku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Około 40 tys. kamer bezpieczeństwa zainstalowano w Urumczi, stolicy Regionu Autonomicznego Sinkiang-Ujgur na północnym zachodzie Chin, tuż przed rocznicą największych zamieszek etnicznych między Ujgurami a Hanami - poinformowały chińskie media.

Kamery o wysokiej rozdzielczości, które umieszczono w ponad 4 tys. miejsc publicznych: na ulicach, w autobusach, szkołach, supermarketach i centrach handlowych będą monitorowane przez milicję - poinformował rzecznik władz miasta Ma Xinchun. Mają one "zapewnić bezpieczeństwo w głównych miejscach publicznych, pozwolić ludziom ze wszystkich grup etnicznych na korzystanie z usług publicznych i stworzyć bezpieczną stolicę" - napisał wychodzący w Urumczi dziennik biznesowy.

W lipcu 2009 roku napięcia między Ujgurami a Hanami, stanowiącymi w Chinach większość, przekształciły się w zamieszki na ulicach Urumczi, w których według władz zginęło 197 ludzi. W poniedziałek przypada rocznica wybuchu niepokojów. Ujgurzy są ludem pochodzenia turkijskiego i posługują się językiem z tej rodziny językowej, bliższym językom Azji Środkowej. Wyznają w większości islam. Po stłumieniu zamieszek władze odcięły w regionie połączenia internetowe oraz telefoniczne z zagranicą na ponad pół roku.

Organizacja ujgurska z siedzibą w Waszyngtonie (Uyghur Human Rights Project) wezwała chiński rząd do udzielenia wparcia niezależnemu międzynarodowemu dochodzeniu w sprawie zeszłorocznych zamieszek, zaapelowała o zwolnienie Ujgurów aresztowanych bez przedstawienia im zarzutów oraz zakończenie prześladowań i zajęcie się sprawami, które leżą u podłoża napięć w regionie.

Chińscy przywódcy deklarują, że wszystkie mniejszości etniczne traktowane są jednakowo i podkreślają, że w Sinkiangu, zasobnym w złoża ropy naftowej i gazu, inwestowane są na modernizację regionu miliardy dolarów. W maju rząd zapowiedział, że w przyszłym roku na rozwój region dostanie 1,5 mld dolarów. Wielu Ujgurów utrzymuje jednak, że są dyskryminowani w pracy, nie mogą dostać pożyczek ani paszportów. Natomiast Hanowie w Sinkiangu oskarżają ich, że bardziej interesuje ich religia niż prowadzenie interesów.

W zeszłym tygodniu włądze w Pekinie poinformowały o rozbiciu "terrorystycznego" ugrupowania islamskiego w Sinkiangu, które między lipcem a październikiem zeszłego roku miało spiskować w celu przeprowadzenia zamachów w miastach na południu prowincji.

PAP, arb