Sarkozy: Nie odczuwam nostalgii kolonialnej

Sarkozy: Nie odczuwam nostalgii kolonialnej

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot.: Wikipedia
Prezydent Nicolas Sarkozy, który zaprosił do Paryża przywódców byłych kolonii afrykańskich Francji na obchody święta narodowego 14 lipca, zapewnił we wtorek, że gest ten nie jest wyrazem jego "nostalgii kolonialnej".

W tym roku, z okazji święta narodowego Francji, upamiętniającego zburzenie Bastylii w 1789 roku, Pałac Elizejski postanowił uhonorować szczególnie państwa afrykańskie - byłe francuskie kolonie, które obchodzą obecnie 50-lecie niepodległości. Na czele tradycyjnej defilady, która odbędzie się w  środę, mają maszerować po raz pierwszy afrykańscy żołnierze, m.in. z Senegalu, Kamerunu, Mali czy Gabonu.

Jak podkreślił we wtorek Sarkozy podczas obiadu w Pałacu Elizejskim z liderami 13 państw francuskojęzycznej Afryki, tegoroczna defilada ma  ukazać "siłę więzi" łączących Francję z jej byłymi koloniami. Odparł też pojawiające się nad Sekwaną zarzuty, że w istocie parada będzie demonstracją imperialnych tęsknot Francji. "Trzeba mnie znać bardzo słabo, by myśleć, że mógłbym kierować się jakimkolwiek uczuciem nostalgii wobec okresu, którego błędy i  niesprawiedliwości wielokrotnie podkreślałem" - dodał.

Sarkozy przypomniał o długu swojego kraju wobec byłych kolonii afrykańskich, których "synowie przelali krew dla  wyzwolenia Francji" podczas drugiej wojny światowej. Przy tej okazji szef państwa obiecał, że zrówna wysokość rent wojskowych wszystkich francuskich kombatantów, niezależnie od obywatelstwa. Słowa prezydenta odnosiły się do sytuacji kilkudziesięciu tysięcy afrykańskich kombatantów, którzy czują się wciąż dyskryminowani przez francuskie władze. Sarkozy podkreślił, że od tej pory kombatanci pochodzący z  Afryki będą korzystać "z takich samych świadczeń co ich francuscy towarzysze broni".

Ze swojej strony organizacje obrońców prawa człowieka skrytykowały francuskiego szefa państwa za zaproszenie na święto 14 lipca przywódców państw afrykańskich, wśród których, ich zdaniem, są "przestępcy" i "dyktatorzy". Zdaniem przewodniczącej Międzynarodowej Federacji Lig Praw Człowieka (FIDH), Souhayr Belhassen, świadczy to o tym, że Francja "zamiast ścigać oprawców, dyktatorów i innych, którzy gwałcą prawa człowieka, oddaje im hołd".

Pałac Elizejski odpiera stanowczo te zarzuty, twierdząc, że wśród zaproszonych nie ma osób, którym grożą wyroki za przestępstwa.

PAP, PP