Nawet tablice rejestracyjne są powodem sporów w Belgii

Nawet tablice rejestracyjne są powodem sporów w Belgii

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
W Belgii także nowy wzór tablic rejestracyjnych musiał być przedmiotem trudnego kompromisu między skłóconymi frankofonami a Flamandami. Ostatecznie postanowiono, że będą białe ze znakami w kolorze rubinowym. Organizacje kierowców są zgodne: to najgorsze rozwiązanie.

Decyzję, poprzedzoną długimi sporami w łonie koalicji rządzącej, ogłosił we wtorek rząd. Obecne białe tablice z czerwonymi literami i cyframi zostaną stopniowo zastąpione tablicami zgodnymi z normami UE co do ich czytelności i wielkości. Zmiana czerwonego na rubinowy, czyli ciemnoczerwony, jest kompromisowym rozwiązaniem wymuszonym przez frankofońskie partie, które zgodnie zaprotestowały przeciwko pierwotnej propozycji, by tablice były żółte z czarnymi literami. Dlaczego? - ponieważ są to kolory niderlandzkojęzycznej Flandrii, która ma na fladze czarnego lwa na żółtym tle.

"Chcemy utrzymania tradycyjnych tablic z czerwonymi literami na białym tle" - argumentowała socjalistyczna frankofońska minister Laurette Onkelinx. Nieprzypadkowo: na fladze francuskojęzycznej Walonii widnieje duży czerwony kogut, choć na żółtym tle... Wobec oporu frankofonów, wywodzący się z Flandrii federalny minister ds. mobilności Etienne Schouppe próbował przeforsować kompromisową propozycję: żółte tło z czarnymi literami i z czerwoną obwódką, co odpowiadałoby kolorom flagi Belgii. To jednak nie wystarczyło.

We wtorek, po zaciętej rządowej dyskusji, Schouppe ogłosił, że zwyciężył bordowy kolor znaków, który z jednej strony ma stanowić nawiązanie do tradycyjnego koloru czerwonego, a z drugiej - zwiększy rozpoznawanie tablic np. przez automatyczne radary prędkości. I to po obu stronach granicy językowej, jaką podzielona jest Belgia.

Decyzja została natychmiast jednogłośnie skrytykowana przez organizacje automobilowe, a nawet związek zawodowy policji SNPS, który wprost ogłosił, że wybrano najgorsze rozwiązanie. Zdaniem lobbystów z organizacji Touring, "po raz kolejny wspólnotowe spory wzięły górę nad bezpieczeństwem na drogach". "Zwiększenie widoczności było głównym powodem wprowadzenia nowych tablic rejestracyjnych" - ubolewała nad "półśrodkami" organizacja VAB. Zdaniem SNPS, ze wszystkich rozpatrywanych opcji najlepsze z punktu widzenia bezpieczeństwa byłyby żółte tablice z czarnymi napisami. "Bezpieczeństwo nie ma nic wspólnego z Flandrią! To niewiarygodne, to jest jak z Kafki!" - oburzał się Philip Van Hamme z tego związku. "Rozwiązanie w iście belgijskim duchu" - ironizował Królewski Automobilklub Belgii.

Decyzja rządu oznacza, że Belgowie będą musieli od października zapłacić po 20 euro za wymianę tablic rejestracyjnych z siedmioma znakami (zamiast 5-6 obecnie). Wielu z nich z bólem pożegna się z dotychczasowymi tablicami: w Belgii wędrują one z kierowcą, nie zaś z pojazdem, co oznacza, że niektórzy mieszkańcy królestwa mają te same tablice od 30 albo więcej lat.

PAP, PP