Premier Włoch Silvio Berlusconi powiedział, że będzie dążył do przedterminowych wyborów parlamentarnych, jeśli okaże się, iż jego zdolność do rządzenia osłabła po konflikcie z dotychczasowym sojusznikiem, szefem Izby Deputowanych Gianfranco Finim. Jak podają włoskie gazety, na kolacji z senatorami ze swej partii Lud Wolności Berlusconi oznajmił: - Ścieżka jest wąska i przy pierwszym incydencie idziemy do wyborów.
Pod koniec lipca Fini, współzałożyciel Ludu Wolności, postanowił z około 30 zwolennikami założyć w parlamencie własne koło, co znacznie osłabi centroprawicowy rząd Berlusconiego. Pierwszym testem dla premiera Włoch w nowej sytuacji będzie głosowanie nad losem wiceministra sprawiedliwości Giacomo Caliendo.
Deputowani będą rozpatrywać wniosek opozycji o wotum nieufności wobec Caliendo, a rezultat będzie sprawdzianem nowego układu sił w parlamencie. Jednak nawet gdyby wniosek opozycji przeszedł, to rząd nie będzie musiał rezygnować. Byłby to jednak symboliczny i trudny do zniesienia cios dla Berlusconiego.
Tymczasem Fini zapowiadał po rozłamie, że jego grupa w parlamencie będzie "lojalnie popierać rząd za każdym razem, gdy podejmowane będą decyzje oparte na programie wyborczym i będzie sprzeciwiać się wyborom szkodzącym w sposób niesprawiedliwy ogólnym interesom". W ciągu ostatnich 16 lat Berlusconi i Fini utworzyli razem trzy rządy.
PAP, arb
