Wałęsa: reżim na Kubie to plama na moim honorze

Wałęsa: reżim na Kubie to plama na moim honorze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Ciągłe trwanie reżimu na Kubie jest plamą na honorze moim, ale i chyba wszystkich nas, szczególnie sąsiadów, tych dużych - powiedział były prezydent Lech Wałęsa otwierając w Gdańsku konferencję "Cuba libre - marzenie czy rzeczywistość".
Były prezydent rozpoczynając swoje wystąpienie przyznał, że zastanawiał się, "co by tu mądrego powiedzieć, bo od wielu lat solidaryzuje się z Kubą, stara się ją wspierać i podpowiadać, a efekty na dziś, można powiedzieć, są niezadowalające". Dodał, że "na Kubie trwa system hamujący rozwój i nie możemy znaleźć dobrych, bezpiecznych pokojowych rozwiązań".

Dwóch Kubańczyków, pięć partii

Były prezydent jest przekonany, że istnieją rozwiązania i gdyby go słuchano w kwestii tych propozycji "to chyba bylibyśmy dalej". Jego zdaniem, "naród kubański w swoim charakterze jest jeszcze bardziej demokratyczny niż Polacy". - Tam gdzie dwóch Polaków, trzy partie polityczne, a gdzie dwóch Kubańczyków - to chyba z pięć partii - dodał. Zaznaczył, że "z powodu trudnej historii i warunków, Kubańczycy są tak podzieleni, że z tego naprawdę trudno coś zrobić, a jednocześnie Fidel Castro to bardzo inteligentny człowiek i wyjątkowo dobrze wykorzystuje wszystko, co można wykorzystać, by trzymać ten reżim".

W opinii Wałęsy, "powinniśmy zwrócić uwagę nie na teorie i na informacje, ale bardziej na praktyczne organizowanie się Kubańczyków". - Oni nie bardzo chcą, ale nawet, jeśli dziś nie chcą, to trzeba zwrócić uwagę, że prędzej czy później będzie wolna Kuba i wtedy ona musi być natychmiast zarządzana i prowadzona, bo inaczej to wszystko pada; wiemy, jak u nas było - mówił Wałęsa. Legendarny lider "S" przyznał, iż "ma nadzieję, że kiedyś jednak znajdziemy rozwiązanie i zaproponujemy, by jak najszybciej Kuba mogła być wolna i dołączyła do narodów, które się i rozwijają i są otwarte". Zaznaczył, że "chciałby w swoim życiu - a ma już 68 lat - chociaż na chwilę pojechać do wolnej Kuby".

Chcą komputerów i telefonów

W piątkowym spotkaniu wzięło też udział trzech działaczy kubańskiej opozycji i więźniów Czarnej Wiosny, zwolnionych z więzień w lipcu tego roku: dziennikarz Pablo Pacheco Avila, działacz społeczny Omar Ruiz Hernandez oraz pisarz, dziennikarz Normando Hernandez Gonzales.

Pablo Pacheco Avila, który był więziony ponad siedem lat, wyraził wdzięczność wszystkim, którzy wspierają "kubańską drogę do demokracji". Dziennikarz zaapelował o otwarcie dla zwykłych Kubańczyków ambasad istniejących na terenie jego rodzinnego kraju. Dodał, że chodzi mu głównie o dostęp do internetu, ale też o  umożliwienie Kubańczykom obeznania się z komputerami. - Wielu Kubańczyków nie wie, jak działa komputer czy telefon komórkowy - powiedział.

W konferencji brali też udział przedstawiciele organizacji zajmujących się pomocą dla Kuby. Oni także poruszali problem braku dostępu Kubańczyków do telefonów komórkowych czy komputerów, a co za tym idzie - internetu. Janelle Gueits z amerykańskiej organizacji Roots of Hope powiedziała, że dla zwykłego Kubańczyka telefon komórkowy jest rzeczą nieosiągalną. Jak z kolei poinformowała Malvina Krausz Hladka z czeskiej organizacji People in Need, według dostępnych jej szacunków, na Kubie może być jeszcze ok. 200 więźniów politycznych. Jej zdaniem ważną rzeczą byłoby doprowadzenie do tego, by do kubańskich więzień wpuszczono przedstawicieli Czerwonego Krzyża. Jak zaznaczyła, więzienia w tym kraju jeszcze nigdy nie były wizytowane przez tę organizację.

Międzynarodowa konferencja pt. "Cuba libre - marzenie czy  rzeczywistość. Przyszłość Kuby z perspektywy Europy" odbyła się w Gdańsku w ramach programu "Solidarność dla przyszłości". Została zorganizowana przez Fundację Instytut Lecha Wałęsy.

PAP, zew