Policjanci oskarżyli niewinnego, zostali skazani

Policjanci oskarżyli niewinnego, zostali skazani

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siedmiu francuskich policjantów zostało w piątek skazanych na kary bezwzględnego więzienia od 6 miesięcy do 1 roku za oskarżenie niewinnego człowieka o próbę zabójstwa. Dziesiątki funkcjonariuszy protestowało przed sądem przeciwko werdyktowi.
Wyrok wydany w piątek przez sąd w podparyskim Bobigny oznacza dla  pięciu spośród skazanych policjantów, że nie tylko pójdą do więzienia, ale też stracą prawo wykonywania tego zawodu. Do zdarzenia doszło w pierwszej połowie września w  Aulnay-sous-Bois na przedmieściach stolicy, gdy jeden z mundurowych został ranny w nogę w  wypadku samochodowym, spowodowanym przez inny wóz policyjny. Aby  zatuszować tę sprawę, siedmiu "stróżów prawa" postanowiło skłamać i sfabrykować wspólne sprawozdanie, w którym winą za czyn obciążono ściganego przez nich tego dnia kierowcę innego samochodu.

W efekcie ten ostatni trafił do aresztu pod zarzutem próby "nieumyślnego zabójstwa" policjanta, za co we Francji grozi dożywotnie więzienie. Dodatkowo funkcjonariusze dotkliwie go poturbowali, w wyniku czego przez następne kilka dni nie był zdolny do pracy. Przed sądem większość policjantów przyznała się do zmowy i fałszywego oskarżenia.

Sędziowie wymierzyli im surowsze kary, niż domagał się prokurator, argumentując to "ciężarem" zarzutów. Zaraz po ogłoszeniu wyroku przed sądem w Bobigny dziesiątki innych policjantów protestowały przeciw skazaniu ich kolegów po fachu. W wielu wozach policyjnych włączono syreny. Związek zawodowy policjantów "Alliance" oświadczył, że jest "zdegustowany" werdyktem w  tej sprawie. Według przedstawicieli związku, trudno pojąć tak surowe kary w sytuacji, gdy oskarżeni "przyznali się do popełnionego błędu", a jednocześnie w innych procesach we Francji wielokrotni przestępcy "nie ponoszą należytej kary albo są wypuszczani na wolność". Prokuratura w Bobigny, która żądała dla oskarżonych kar od 3 do 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu - złożyła już odwołanie od wyroku.

zew, PAP