Prezydent Brazylii zaprosiła na swoją inaugurację... koleżanki z celi

Prezydent Brazylii zaprosiła na swoją inaugurację... koleżanki z celi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dilma Rousseff, brazylijska prezydent-elekt, zaprosiła na uroczystość swej inauguracji, jedenaście kobiet, z którymi przez prawie trzy lata dzieliła w czasach dyktatury wojskowej celę więzienną. 62-letnia przyszła szefowa 200-milionowego państwa jako młoda dziewczyna była za czasów dyktatury brazylijskich generałów w partyzantce miejskiej. Wojskowi nazywali z przekąsem tę córkę Brazylijki i bułgarskiego adwokata o komunistycznych przekonaniach "Joanną D'Arc lewicowego podziemia". Rousseff więziono w latach 1970-1972.

Nowa prezydent Brazylii była torturowana chociaż osobiście nie uczestniczyła w akcjach zbrojnych, w których ginęli ludzie. W jej więziennych papierach umieszczono adnotacje: "Doradzała partyzantce w przygotowaniu akcji partyzanckich na banki i organizowaniu strajków", "To kobieta o wybitnych walorach intelektualnych".

Jedna z towarzyszek Dilmy Rousseff z celi politycznego więzienia kobiecego, socjolog Lenira Machado, powiedziała w wywiadzie dla dziennika "O Globo": - Broniłyśmy walki zbrojnej przeciwko dyktaturze, opartej na formowaniu kadr, nie traktowałyśmy jej jako przygody. Już w więzieniu Dilma prezentowała silną osobowość, była przywódczynią i wykazywała wielką solidarność z pozostałymi.

Rousseff, zanim wystartowała w wyborach prezydenckich, kierowała gabinetem prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, który, kończąc swą drugą czteroletnią kadencję, ma w sondażach poparcie ponad 80 proc. wyborców.

PAP, arb