- Będziemy kontynuowali uderzenia lotnicze - oświadczył Juppe przed mikrofonem radia RTL. - Atakujemy cele wojskowe i nic więcej - dodał. Minister zapewnił, że "według jego wiedzy, nie ma do tej pory ofiar cywilnych bombardowań koalicji".
Według szefa MSZ, operacja w Libii zajmie "tyle czasu, ile to konieczne", aby ochronić ludność cywilną przed zagrożeniem ze strony Kadafiego. - To może potrwać długo, ale nie chcemy ugrzęznąć. To nie jest Afganistan ani Irak - podkreślił Juppe. Zdaniem ministra "potencjał militarny pułkownika Kadafiego został w większej części zniszczony, a jego lotnictwo zneutralizowane". Juppe zastrzegł jednocześnie, że przywódca Libii "dysponuje jeszcze środkami lądowymi". Juppe tłumaczył, że kolejną fazą operacji sił koalicyjnych po zakończeniu operacji wojskowej powinna być "inicjatywa pokojowa" i "ustanowienie warunków do dialogu między (powstańczą) Narodową Radą Libijską i innymi siłami politycznymi w Libii".
W opinii francuskiego ministra, siły Kadafiego znalazły się w impasie. - Nie wyobrażamy sobie, że reżim ucieleśniany przez taką osobę może przetrwać, ale to Libijczycy powinny zdecydować o jego przyszłości - podkreślił szef MSZ. - Czy można jednak nadal żyć z szalonym dyktatorem? - pytał retorycznie.
PAP, arb