Wałęsa w Tunezji. "Niech robią programy dla nieudaczników"

Wałęsa w Tunezji. "Niech robią programy dla nieudaczników"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Lech Wałęsa rozpoczął wizytę w Tunezji. Były prezydent poleciał tam dwa miesiące przed objęciem przez Polskę prezydencji w UE, by wspierać demokratyczne przemiany zachodzące w tym kraju. Przed wylotem do Afryki Wałęsa mówił, że chce pomóc Tunezyjczykom rozwiązywać ich problemy. W składzie delegacji, która przybyła do Tunezji, poza Wałęsą i Stanowskim, są: były szef Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień, były działacz podziemnej Solidarności Zbigniew Janas, europoseł Paweł Kowal i szef Fundacji Batorego Aleksander Smolar.

Polityka sąsiedztwa UE będzie jednym z priorytetów polskiego przewodnictwa we Wspólnocie. Polscy dyplomaci, a także eksperci niejednokrotnie podkreślali, że wydarzenia w ostatnim czasie w Afryce Północnej będą miały znaczenie dla polskiej prezydencji. Wiceszef MSZ Krzysztof Stanowski, który jest w delegacji z Wałęsą, mówił na posiedzeniu sejmowych komisji spraw zagranicznych i ds. UE, że wizyta to zainicjowanie programu wsparcia transformacji demokratycznej Tunezji. Minister tłumaczył, że rząd i MSZ zdecydowały o zaangażowaniu w Afryce Północnej, bo to wzmacnia naszą politykę dotyczącą Partnerstwa Wschodniego. Wyjaśnił, że programowi Partnerstwa Wschodniego, którego współinicjatorem była Polska, nie służyłoby całkowite odcięcie się od wydarzeń w Afryce Północnej.

Wałęsa przed wylotem do Tunezji na spotkaniu w siedzibie Business Centre Club, że widzi zarówno podobieństwa, jak i różnice w przemianach w Polsce i tych, które dokonują się w Tunezji. - My mieliśmy problemy zewnętrzne - Związek Radziecki, cały układ komunistyczny. To był największy problem dla nas i to nas trzymało. Natomiast oni, jeśli nie mają wielkich kłopotów z zewnątrz, mają problemy wewnętrzne. Ci, co giną z głodu, mówią: po co ja mam ginąć z głodu, ja wolę na barykadach, może mi się coś tam uda. A ci, co mają, nie bardzo chcą się podzielić - tłumaczył były prezydent. - Dlatego ja proponuję coś podobnego do komunizmu, ale nie takiego, jak my mieliśmy - tamten poszedł za daleko - udusił właścicieli i zabrał majątki - dodał noblista. - Jedni giną z głodu, drudzy nie chcą się podzielić. Ja proponuję - obliczcie, jak dużo macie za dużo, spróbujmy za te nadwyżki uruchomić robotę dla biedaków. Jak nie pracują, nie płacą podatków, nie kupują towarów, a jeszcze rewolucję robią to nikomu to się nie opłaca. Musimy zrobić programy dla przeciętniaków i dla nieudaczników. Zajmijmy się robotą, a nie wyścigami - proponował.

- Celem wizyty jest przekazanie w jak najszerszej gamie tematów polskich doświadczeń z przemian demokratycznych, czyli tej drogi, którą w tej chwili przechodzi Tunezja: od dyktatury do demokracji - tłumaczył z kolei rzecznik MSZ Marcin Bosacki. - Polska, jako ważny kraj UE, jeden z 6 największych i najbardziej aktywnych krajów, chce być aktywna w całym procesie "Wiosny Arabskiej", uczestniczyć w tych przemianach, które tam zaszły, zachodzą i pewno w najbliższych miesiącach i latach będą zachodzić - podkreślał Bosacki. Rzecznik MSZ dodał, że Tunezja jest przykładem kraju, który ma za sobą tę pierwszą, najbardziej gwałtowną fazę przemian. Zaznaczył, że ponieważ dużą rolę odegrały w nich związki zawodowe, jest to model transformacji podobny do polskiego. - Dlatego uważamy, że polskie misje tego typu w największym stopniu mogą pomóc w Tunezji, a dopiero później innym krajom regionu - ocenił Bosacki.

PAP, arb