- Ta sprawa ma dwie strony. Jedna - to osobista, która dotyczy tylko mojej żony i mnie - wskazał ambasador, dodając, że jego żona "jest dorosłym człowiekiem i ma prawo spotykać się, z kim chce". Mówiąc o "drugiej stronie medalu", zapytał retorycznie: "kto na Białorusi ma możliwość, by przez kilka miesięcy śledzić dyplomatów, filmować, gdzie oni chodzą, dniem i nocą, z ukrytej kamery? Kto ma możliwość podsłuchiwania telefonów komórkowych dyplomatów?". - Dla kogo jest to korzystne? Komu nie podobała się może nasza działalność w przewodnictwie UE i funkcja przedstawiciela UE ds. praw człowieka? - pytał ambasador. Kontra zapowiedział jednocześnie, że będzie bronił swojej rodziny i nie poda się do dymisji. Wskazał, że węgierski MSZ wyraził do niego pełne zaufanie.
PAP, arb