Pierwszy wybuch miał miejsce na ruchliwym targu klejnotów i biżuterii Zaveri Bazaar w pobliżu słynnej świątyni Mumbadevi, odwiedzanej codziennie przez setki wiernych. Do drugiego doszło w centrum metropolii w rejonie Dadar, a do trzeciego koło opery w dzielnicy biznesowej na południu Bombaju, gdzie rozlokowane są liczne sklepy z diamentami. Zamachowcy wykorzystali do przeprowadzenia zamachu m.in. skutery i motocykle. Według telewizji umieścili również ładunek wybuchowy w samochodzie. Sugeruje to zdaniem władz, że zamach zorganizowały raczej lokalne ugrupowania niż terroryści międzynarodowi.
Był to największy zamach w Bombaju od listopada 2008 roku, kiedy w operacji terrorystów, mających swoje siedziby w Pakistanie, zginęło ponad 166 osób. Od tego czasu Indie są bardzo wyczulone na zagrożenie terrorystyczne.
Środowy zamach potępili w oświadczeniach prezydent Pakistanu Asif Ali Zardari i premier Yusuf Raza Gilani, składając kondolencje indyjskim władzom w związku ze "śmiercią, rannymi i stratami materialnymi". Także prezydent USA Barack Obama "z całą stanowczością" potępił zamach w Bombaju i zapewnił, że Indie są "bliskim przyjacielem" Stanów Zjednoczonych i ich partnerem. Dodał, że USA "proponuje Indiom pomoc w doprowadzeniu sprawców tych ohydnych zbrodni przed oblicze sprawiedliwości".
pap, ps