"Nawet Stasi nie odkryłaby jego zamiarów". Norweska ABW się broni

"Nawet Stasi nie odkryłaby jego zamiarów". Norweska ABW się broni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anders Behring Breivik (fot. Facebook)
Sprawca zamachów w Norwegii prowadził tak anonimowe życie, że jego zamiary były nie do odkrycia; nie udałoby się to nawet wschodnioniemieckiej służbie bezpieczeństwa Stasi - oświadczyła norweska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (PST).
- Po przekopaniu tysięcy dokumentów, transakcji i śladów elektronicznych Andersa Behringa Breivika znaleźliśmy tylko jedną bagatelną transakcję zakupu chemikaliów wykonaną w Polsce. Nigdzie więcej nie ma jego nazwiska. Po prostu nie ma nic, żadnych śladów. Wygląda na to, że prowadził naprawdę podwójne życie, nie wychylając się w żadnej kwestii - powiedziała szefowa PST Janne Kristiansen w wywiadzie dla dziennika "Dagbladet". - Nawet wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa Stasi nie odkryłaby jego zamiarów - mówiła Kristiansen.

Norweskie służby nie zakładały takiego scenariusza

- W najbardziej fantastycznych scenariuszach nie przypuszczaliśmy, że pierwszy duży akt terroru w Norwegii mógłby być wykonany przez białego, młodego człowieka mieszkającego w prestiżowej i bogatej dzielnicy Oslo - oświadczyła. Kristiansen oceniła zamachy w Oslo i na wyspie Utoya jako "ekstremalnie wyrachowane i przeprowadzone z zimną krwią".

O zakupach w Polsce wiedzieli

Norweska służba bezpieczeństwa przyznała też, że w marcu w ramach międzynarodowej kontroli dewizowej otrzymała listę 80 klientów polskiego sklepu internetowego z chemikaliami, wśród których był Anders Behring Breivik. - Zapłacił 120 koron (norweskich) jednej z polskich firm. Ta firma znalazła się pod kontrolą, gdyż sprzedawała chemikalia - powiedziała Kristiansen. - Sprawdziliśmy, czy mamy coś na ludzi z tej listy, ale ta osoba (Breivik) nie wydała się podejrzana - dodała.

Breivik opublikował swój manifest pt. "2083. Europejska Deklaracja Niepodległości" w internecie pod pseudonimem Andrew Berwick. Załączył do niego dziennik z opisem przygotowań do zamachu. Pisze w nim, że w grudniu 2010 roku kupił przez internet w polskim sklepie chemicznym Keten 0,3 kg azotynu sodu za kwotę 10 euro. Firma Keten z Wrocławia ma stronę internetową w języku norweskim. Azotyn sodu to środek do konserwacji mięsa, używany w Norwegii do konserwacji mięsa z łosi. Za środek Norweg zapłacił kartą płatniczą.

Breivik bał się, że służby monitorują polski sklep

W tej samej firmie, również w grudniu 2010 roku, Breivik zamówił i opłacił przelewem bankowym (2 tys. euro) 150 kg proszku aluminiowego, ale narzekał, że dostawca jest niesolidny i ignoruje jego e-maile. Norweg tłumaczył w zamówieniu, że środek ten jest mu potrzebny jako składnik farby do zabezpieczania łodzi. Przyznał, że obawiał się, że polski sklep może być monitorowany przez europejskie agencje wywiadowcze.

W piątkowych zamachach śmierć poniosło 76 osób. Na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki Partii Pracy, zastrzelonych zostało 68 osób, a osiem osób poniosło śmierć w ataku bombowym w Oslo. W poniedziałek 32-letni Norweg Anders Behring Breivik przyznał się przed sądem do przeprowadzenia podwójnego zamachu.

Polska transakcja Breivika zaalarmowała brytyjski kontrwywiad

Na wyspie zginęło o 18 osób mniej niż podawano

Breivik się przyznał. "Miałem współpracowników"

Zamachowiec z Norwegii: działałem sam. Chciałem zmienić mój kraj

Terrorysta strzelał przez półtorej godziny, bo norweskiej policji zepsuła się łódź

Zamachowiec z Norwegii: moje czyny były potworne, ale  konieczne

Bomba w Oslo, egzekucja na wyspie. Norwegia w szoku

 Sprawca masakry w Norwegii był rolnikiem i grał w World of Warcraft

Wstrząsające relacje świadków strzelaniny w Norwegii. "Udawaliśmy martwych, by  przeżyć"

MSZ: wśród ofiar tragedii w Norwegii nie ma Polaków

zew, PAP