Żołnierze NATO na granicy Serbii i Kosowa

Żołnierze NATO na granicy Serbii i Kosowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. NATO 
Francuzi i Amerykanie z międzynarodowych sił pokojowych KFOR przejęli kontrolę na przejściach Jarinje i Brnjak na granicy Kosowa i Serbii. 27 lipca Jarinje zostało podpalone przez serbskich cywilów z Kosowa w akcie protestu przeciwko zastąpieniu kosowskich Serbów przez oddziały specjalne kosowskiej policji.
Wprowadzenie sił KFOR na granicę ma - zdaniem dowódcy KFOR, niemieckiego generała Erharda Buehlera - zapobiec kolejnym niepokojom na granicy. W wyniku potyczek, do których dochodziło tam od początku tygodnia, zginął kosowski policjant. Zastępca rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych mjr Piotr Jaszczuk zapewnił, że żaden z polskich żołnierzy pełniących służbę w Kosowie w ramach misji KFOR nie ucierpiał w wyniku zajść na granicy z Serbią.

Władze Kosowa postawiły przejąć oba punkty graniczne, uznając, że kontrolujący je dotąd Serbowie kosowscy nie stosowali się do instrukcji Prisztiny. Serbowie domagają się z kolei, by po ponownym otwarciu przejść znowu pracowali na nich urzędnicy wywodzący się z zamieszkującej Kosowo serbskiej mniejszości.

W Kosowie trwają obecnie negocjacje między rządem w Belgradzie i Prisztinie, w których pośredniczy Buehler. Szefowa zespołu negocjacyjnego Prisztiny Edita Tahiri powiedziała serbskiemu dziennikowi "Danas", że na przejściu granicznym w Jarinju chodziło o "likwidację nielegalnych, równoległych struktur serbskich na północy Kosowa". Uczestniczący w negocjacjach serbski minister ds. Kosowa Goran Bogdanović zapewnił z kolei, że rząd Serbii robi wszystko, by uspokoić sytuację w Kosowie. Według niego, Belgrad nie ma jeszcze informacji, kto podpalił przejście w Jarinju, ale jasne jest, że atak zaszkodził interesom Serbów i państwa serbskiego.

Prezydent Serbii Boris Tadić potępił akty przemocy w Jarinju i ostrzegł, że jakikolwiek atak na żołnierzy KFOR lub członków unijnej misji policyjno-prawnej Eulex byłby sprzeczny z interesami obywateli i kraju. Z kolei premier Kosowa Hashim Thaci oświadczył, że za podpaleniem przejścia granicznego stoją władze Serbii. - Za ekstremistami stoją przedstawiciele oficjalnego Belgradu, którzy te struktury finansują - oskarżał premier.

Niepokoje na granicy kosowsko-serbskiej potępił prezydent Albanii Sali Berisha, uważając je za "inspirowane, wspierane i finansowane przez serbskie środowiska ultranacjonalistyczne". - Podpalenie posterunku granicznego, zabójstwo kosowskiego policjanta, atak na siły KFOR wyraźnie wskazują, że widmo Wielkiej Serbii po raz kolejny stanowi zagrożenie dla pokoju i stabilizacji w regionie - podkreślił.

Napięcie na granicy wzrosło, gdy Prisztina wprowadziła w zeszłym tygodniu zakaz importu z Serbii w ramach retorsji za blokowanie przez Serbię importu towarów z kosowskimi pieczęciami celnymi, noszącymi napis: "Wyprodukowano w Kosowie". Belgrad nie uznaje ogłoszonej jednostronnie w 2008 r. niepodległości swej dawnej prowincji, nie zgadza się także na tranzyt przez swoje terytorium kosowskich towarów.

PAP, arb