Co po Kadafim?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Brak wyrazistego lidera wśród walczących z Muammarem Kadafim rebeliantów, głębokie podziały etniczne i plemienne, a także słabość armii sprawiają, że Libia może na długie miesiące, a może nawet i lata pogrążyć się w chaosie po upadku charyzmatycznego pułkownika.
Tak naprawdę najważniejsza bitwa o Libię wciąż jest dopiero przed nami. Obalenie Muammara Kadafiego, które wydaje się dziś już tylko kwestią czasu, nie kończy bowiem libijskiego problemu, ale tak naprawdę dopiero go rozpoczyna. Życie nie znosi próżni – w miejsce obalonego przywódcy musi pojawić się nowy lider lub chociażby grupa rządząca. Umarł król, niech żyje król! Problem jednak w tym, że o ile dziś jasne jest, który libijski król wkrótce będzie „umarły", o tyle wciąż nie wiadomo kto może przejąć schedę po krwawym i ekscentrycznym dyktatorze.

Zbuntowana Libia nie potrafiła wyłonić lidera, który mógłby wykorzystać swój autorytet i charyzmę do przejęcia władzy i uspokojenia sytuacji w kraju. Armia jest słaba, rozbita i zdemoralizowana, a najsilniejszą organizacją opozycyjną jest Narodowa Rada Tymczasowa, która jest jednak koalicją ugrupowań, a przecież wiadomo (choćby z naszego krajowego podwórka), że koalicje bywają często nietrwałe, ponieważ od przyjaźni do walki o realizację partykularnych interesów dzieli ich członków zazwyczaj tylko krok. Nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że Narodowa Rada Tymczasowa zakończy swój żywot, gdy obali Kadafiego – a więc zrealizuje cel, dla którego została powołana.

Istnieje co prawda plan przeprowadzenia wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego w ciągu ośmiu miesięcy i wyborów parlamentarnych w ciągu dwudziestu miesięcy od upadku dyktatora, ale już na tym etapie niewielu wierzy, że projekt ten uda się zrealizować. W jaki bowiem sposób Libijczycy, nie mający doświadczenia politycznego i nie wiedzący czym w praktyce są wolne wybory, pluralizm polityczny i rywalizacja parlamentarna, mają nagle stać się demokratami? Co począć z islamistami, których Kadafi kontrolował, a którzy teraz niechybnie wrócą do politycznego życia? Jak zapewnić Libijczykom bezpieczeństwo i dostawy podstawowych środków do życia? Jak szybko stworzyć miejsca pracy? Skąd wziąć kompetentnych ludzi do administracji państwowej, którą trzeba stworzyć od podstaw? To trudne pytania, na które nowa władza będzie musiała szybko znaleźć odpowiedź - zakładając oczywiście, że szczere są intencje Narodowej Rady Tymczasowej, która taki program demokratycznych zmian mogła zgłosić, by zjednać sobie poparcie Zachodu i otrzymać pomoc NATO.

Wyłaniająca się z obecnego chaosu Libia przypomina nieco Irak po obaleniu Saddama Husajna. W obu krajach istnieją silne podziały etniczne. W Libii dają o sobie znać dodatkowo różnice plemienne (plemion jest w tym kraju prawie 140!), sprawiające, że buntownicy walczą często za konkretną wioskę, a nie za Libię – pojęcie narodu i wspólnego państwa dla wielu Libijczyków jest wciąż dość abstrakcyjne.

Libię jako państwo stworzył Kadafi, ale nowa Libia ma być inna. Czy sprosta ona wygórowanym nadziejom i marzeniom Libijczyków? W Iraku do tej pory nie udało się stworzyć demokratycznego i bezpiecznego państwa, a przecież proces jego budowy trwa tam od ośmiu lat, a wspierają go dziesiątki tysięcy żołnierzy amerykańskich. Mówiąc krótko: przed Libią jest dziś piekielnie trudna droga.