Mi-26 jak "Kursk"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do 118 osób wzrosła liczba ofiar śmiertelnych katastrofy rosyjskiego śmigłowca wojskowego Mi-26, zestrzelonego w ubiegłym tygodniu nad Czeczenią.
Tyle samo ofiar śmiertelnych pociągnęło za sobą dwa lata temu zatonięcie podczas manewrów na Morzu Barentsa atomowego okrętu podwodnego "Kursk". Zginęła cała jego załoga.
W nocy na wtorek w Rostowie nad Donem zmarł sierżant Rusłan Chalikow, który w wyniku katastrofy śmigłowca Mi-26 doznał poważnych poparzeń - poinformował przedstawiciel szpitala klinicznego pólnocnokaukaskiego okręgu wojskowego.
Wcześniej we wtorek poinformowano o śmierci 117. ofiary katastrofy - szeregowego Romana Stiepanowa. Obcnie w rostowskim szpitalu wojskowym przebywa jeszcze 10 żołnierzy, którzy zostali ranni w katastrofie Mi-26. Rosyjski śmigłowiec rozbił się na lotnisku Chankała koło Groznego na początku ubiegłego tygodnia. Według danych komisji śledczej, został on zestrzelony rakietą ziemia-powietrze (PZRK "Strieła") odpaloną z przedmieść Groznego. W magazynach jednostek wojskowych okręgu północnokaukaskiego trwa zakrojona na szeroką skalę kontrola, gdyż komisja ma podstawy do podejrzeń, iż rakieta mogła zostać skradziona z jednego z nich.
Śmigłowiec rozbił się 19 sierpnia około 16.50 czasu moskiewskiego (14.50 warszawskiego). Maszyna leciała z Mozdoku w Północnej Osetii, gdzie mieści się największa rosyjska baza wojskowa na Północnym Kaukazie, do Chankały koło Groznego, gdzie znajduje się główna baza rosyjskich wojsk federalnych w Czeczenii.
Na pokładzie Mi-26 było 147 ludzi, głównie żołnierzy i oficerów. Samą katastrofę przeżyło ponad 30 osób, z czego siedem wyszło z niej bez poważniejszych obrażeń. Kilka zmarło w szpitalach.
nat, pap