Liga Arabska zostaje w Syrii

Liga Arabska zostaje w Syrii

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Youtube) 
Liga Arabska nie wycofa obserwatorów z Syrii. Może poprosić o pomoc ekspertów ONZ, zwłaszcza że zdaniem syryjskiej opozycji reżim wprowadza misję w błąd - podał Reuters, powołując się na anonimowych rozmówców, biorących udział w spotkaniu Ligi.

W Kairze odbywa się spotkanie ministrów spraw zagranicznych Ligi Arabskiej. Niedzielna narada szefów dyplomacji poświęcona jest takim inicjatywom, jak zaproszenie przedstawicieli ONZ, by dołączyli do  obserwatorów Ligi monitorujących sytuację w Syrii.

Telewizja Al-Dżazira podała, że obserwatorzy Ligi przedstawią ministrom raport, z którego wynika, że Syria nie stosuje się do ustaleń zobowiązujących ją do zaprzestania przemocy wobec demonstrantów.

Al-Dżazira powołuje się na fragmenty raportu, które przeciekły do mediów.

Szefowie dyplomacji państw arabskich mają ustalić, w jaki sposób można ułatwić pracę misję w Syrii, aby obserwatorzy mogli działać niezależnie od władz w Damaszku.

W spotkaniu bierze udział sekretarz generalny Ligi Arabskiej Nabil el-Arabi, ministrowie spraw zagranicznych Kataru i Egiptu oraz  przedstawiciele Arabii Saudyjskiej i innych państw arabskich.

Według Reutera, obecność Saudyjczyków i Egipcjan na niedzielnym spotkaniu nadaje mu większą wagę, ponieważ pozostałe kraje Ligi Arabskiej zazwyczaj postępują za przykładem tych państw.

Jednak mimo presji, jaką wywiera Katar, który przewodniczy komisji ds. sytuacji w Syrii, oraz nacisków regionalnego "zawodnika wagi ciężkiej" - Arabii Saudyjskiej, niektórzy uczestnicy konferencji uważają, że Liga nie zdecyduje się na zajęcie twardego stanowiska wobec prezydenta Syrii Baszara el-Asada, ponieważ oznaczałoby to spalenie mostów w kontaktach z jego rządem - pisze Reuters.

"Nie oczekujemy, że z dzisiejszego spotkania wyniknie coś na kształt całkowitego potępienia jednej ze stron, bo oznaczałoby to koniec stosunków Ligi Arabskiej z tą strona (konfliktu)" - powiedział Reuterowi przedstawiciel Ligi.

Około 50 przeciwników Asada zebrało się przed hotelem, w którym obraduje Liga Arabska, skandując: "Lud chce śmierci prezydenta" i "Precz z Baszarem".

Według przedstawiciela syryjskiej opozycji, "lud Syrii nie oczekuje, że coś wyniknie z tego spotkania" poświęconego protokołowi i  uzgodnieniom, „z których syryjski reżim nie wdrożył i nie wdroży ani jednego słowa" - podaje Reuters.

W sobotę Katar zaproponował zaproszenie ONZ-owskich ekspertów ds. praw człowieka, aby wraz z arabskimi obserwatorami ocenili, czy Syria przestrzega uzgodnień dotyczących zaprzestania krwawego tłumienia protestów. Premier Kataru szejk Hamad ibn Dżasim ibn Dżabr as-Sani powiedział telewizji Al-Dżazira, że obserwatorzy Ligi nie powinni pozostać w Syrii, by "tracić czas", skoro Syria nie stosuje się do  wcześniejszych ustaleń. Dodał, że syryjska armia nie wycofała się z  miast i nadal zabija się demonstrantów, choć misja krajów arabskich monitoruje sytuację od 26 grudnia. "Z wielkim żalem (stwierdzam), że  wiadomości nie są dobre" - uznał Dżabr as-Sani.

Reuters przypomina, że ponieważ Asad nie zastosował się do  listopadowych ustaleń liczącej 22 państwa Ligi Arabskiej, Damaszkowi grożą sankcje gospodarcze.

Zgodnie z przyjętym w listopadzie planem rząd Asada zobowiązany został do zezwalania na pokojowe demonstracje, nawiązania dialogu z  opozycją i wpuszczenia na terytorium Syrii zagranicznych mediów. Damaszek zgodził się na te warunki, ale nie spełnił żadnej z obietnic -  podsumowuje Reuters.

eb, pap