Żyć ze smogiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wygląda na to, że mieszkańcy Moskwy muszą nauczy się żyć w zadymionym mieście. Deszczu, który mógłby pomóc, nie można się spodziewać w najbliższych dniach.
Nad Moskwą od blisko tygodnia rozściela się szara chmura dymu, która raz po raz schodzi aż do ziemi utrudniając widoczność, wywołując u mieszkańców problemy z oddychaniem i powodując powszechną apatię. Dym dostaje się do wind, na klatki schodowe, do tuneli metra, osiada na ubraniach, na zębach i we włosach. Towarzyszy mu swąd. Lekarze uspokajają, że dym nie jest szkodliwy dla zdrowia, ale profilaktycznie zalecają mającym kłopoty z oddychaniem i sercem, by nie wychodzili z domów.

Najgorszym dniem, jaki pod tym względem przeżyła rosyjska stolica, był czwartek. Rano z okien można było w niektórych rejonach dostrzec zaledwie kontury sąsiednich domów. Ci, którzy nieopatrznie nie zamknęli okien na noc, obudziwszy się poczuli taki zapach, jakby ktoś w ich domu rozpalił ognisko.

W piątek rano było nieco lepiej, choć dym zaczyna najwyraźniej gęstnieć.

Moskwianie starają się radzić sobie ze smogiem, wieszając w mieszkaniu mokre koce i ręczniki, uszczelniając szmatami drzwi wejściowych itd.

Za klęskę powszechnie obwiniana jest ekipa mera Jurija Łużkowa, której część prasy zarzuciła, że jak za dawnych lat rozpędzała w ostatnią sobotę chmury nad miastem, by ładniej wyglądały obchody jego 855-lecia. Władze Moskwy nie wzięły pod uwagę faktu, że wokół stolicy palą się wydzielające mnóstwo dymu torfowiska i że dym z pożarów wypełni wysuszone po rozpędzeniu chmur moskiewskie powietrze, twierdzą niektóre gazety.
Prawdziwą przyczyną kłopotów są jednak płonące torfowiska i należałoby je aktywniej gasić. Nie jest to łatwe, wymaga specjalistycznego sprzętu, którego brakuje. Użycie śmigłowca oraz pięciu samolotów nie rozwiązało sprawy.

Ocenia się, że przyczyn zjawiska należy dopatrywać się w posunięciach gospodarczych lat 60., kiedy to osuszono większość podmoskiewskich bagien (Moskwę założono na terenie bagiennym i - według jednej z etymologii - nawet jej nazwa wywodzi się od słowiańskiego słowa "mosk" - "podmokły"). Powstałe w ten sposób torfowiska płoną, gdy następują długie, suche letnie miesiące i towarzyszące im pożary lasów. Tak było w 1972 roku. W dziewięć lat później Moskwę została zadymiona również na przełomie lipca i sierpnia. W żadnym jednak z tych przypadków, nie miało to obecnych rozmiarów.

Na początku sierpnia przed zbierający się dymem uratowału rosyjską stolicę opady, które pojawiły się dokładnie w dniu proroka Eliasza (rosyjska cerkiew prawosławna co roku tradycyjnie zanosi wówczas do Boga modlitwy o deszcz). Obecnie meteorologowie nie dają nadziei na opady w ciągu najbliższych dni.

em, pap