Wybory pod ochroną

Wybory pod ochroną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Separatyści muzułmańscy w Kaszmirze grożą śmiercią za udział w wyborach do lokalnego parlamentu. Ich przebieg nadzoruje tam blisko 500 tys. policjantów i żołnierzy.
Indyjski stan Dżammu Kaszmir, gdzie odbywają się wybory, zamieszkany jest w większości przez muzułmanów.

We wtorkowych wyborach blisko 2,2 miliona mieszkańców Kaszmiru, którzy znajdują się na listach wyborczych ma wybrać 28 przyszłych parlamentarzystów w trzech dystryktach: Srinagar (historyczna siedziba separatystów, miejsce, gdzie w 1989 roku rozpoczęła się rebelia przeciw indyjskim władzom stanu), w Budgam i Dżammu.

O wybór do parlamentu regionalnego ubiegają się kandydaci proindyjskiej Konferencji Narodowej, która rządzi obecnie stanem Dżammu i Kaszmir, Indyjskej Partii Ludowej, która sprawuje obecnie władzę w New Delhi, Partii Kongresowej i regionalnej Demokratycznej Partii Ludowej. Wybory bojkotowane są przez Wszechpartyjną Konferencję Wolności - sojusz ugrupowań separatystów kaszmirskich. Domaga się on referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieliby się za przynależnością do Indii bądź Pakistanu.

We wtorek, pół godziny po otwarciu lokali wyborczych w dzielnicy Basant Bagh w Srinagarze (o 7.00 czasu miejscowego - o 3.30 czasu warszawskiego) do urn nie  wrzucono ani jednej karty do głosowania.

"Można zobaczyć, że nikt nie przyszedł" - mówi Narendra Kumar, szef biura wyborczego, w którym zarejestrowanych jest 1.164 osoby. "I nikt nie przyjdzie" - dodaje Ali Mohammad, mieszkaniec dzielnicy, która znajduje się w sporej odległości od biura wyborczego.

W innym z lokali wyborczych w Dżammu (Panjabakhtar) w ciągu pierwszych 20 minut oddano 30 głosów.

W związku z groźbami separatystów (zabicia każdego, kto zbliży się do lokalu wyborczego), wybory są silnie strzeżone. W pobliżu miejsc głosowania w Dżammu rozmieszczono 16 jednostek paramilitarnych i lokalną policję. Sprawdza się, czy na drogach, którymi mogli przechodzić wyborcy, separatyści nie umieścili min.

Indyjscy żołnierze ostrzelali we wtorek rano pociskami rakietowymi dom w Srinagarze, w którym ukryło się dwóch muzułmańskich rebeliantów, którzy wzięli wcześniej jako zakładników trzech policjantów. Rebelianci zamierzali - jak podejrzewała policja - zaatakować lokal wyborczy znajdujący się 300 metrów dalej lub miejsce, w którym mieszkali deputowani do  parlamentu regionalnego. Co najmniej jeden z rebeliantów został zabity. Zakładników uwolniono.

W innym regionie miasta - jak podaje ITARR TASS - w wyniku wybuchu granatów zginęło 28 ludzi, w tym 12 żołnierzy.

Od ogłoszenia wyborów 2 sierpnia tego roku z rąk separatystów zginęło ponad 470 osób.

W czasie pierwszej części wyborów 16 września, które miały wyłonić 26 deputowanych do 87-osobowego parlamentu stanu Dżammu Kaszmir, frekwencja była - jak na ten stan wyjątkowo wysoka i wynosiła 47 proc. W ostatnich wyborach do parlamentu stanu Dżammu i Kaszmir w 1996 roku frekwencja wynosiła 54 proc.

Kolejne dwa etapy wyborów, które pozwolą skompletować skład parlamentu regionalnego, odbędą się 1 i 8 października w  pozostałych dystryktach. Ostateczne ogłoszenie wyników jest spodziewane 10 października. Łącznie do głosowania uprawnionych jest 5,6 mln mieszkańców stanu.

Islamabad nazywa wybory w stanie Dżammu i Kaszmir farsą. Indie z  kolei obarczają Pakistan odpowiedzialnością za przemoc w tym stanie. Indyjski wicepremier lal Krishana Advani w przeddzień wyborów w stanie Dżammu Kaszmir powiedział: "Wygramy tę wojnę, uczestnicząc skutecznie w wyborach".

em, pap