"Co robimy?". Nowy film z Concordii odpowie na wiele pytań

"Co robimy?". Nowy film z Concordii odpowie na wiele pytań

Dodano:   /  Zmieniono: 
Costa Concordia, fot. Wikipedia / Rvongher 
Wyemitowane przez włoską telewizję nagranie, wykonane na mostku kapitańskim statku Costa Concordia w pierwszych kilkudziesięciu minutach po tym, jak uderzył on o skałę, ujawniło, jaki panował tam chaos i jak długo zwlekano z podjęciem decyzji o ewakuacji.
Nagranie, które po emisji w piątkowy wieczór w głównym wydaniu dziennika w stacji Canale 5, wywołało we Włoszech burzę, chce obejrzeć teraz prokuratura, prowadząca dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy z 13 stycznia u wybrzeży wyspy Giglio w Toskanii. Zginęły w niej 32 osoby.

Odpowiedź na wiele pytań

Wszystko wskazuje na to, że film, dokumentujący zachowanie kapitana Francesco Schettino oraz całego dowództwa wycieczkowca, odpowie na wiele pytań na temat procesu podejmowania decyzji od chwili katastrofy i  odpowiedzialności poszczególnych osób za ogromne opóźnienie w ogłoszeniu alarmu i ewakuacji. Być może wskaże również nowe wątki i kolejne osoby, które należy przesłuchać. - To nowość także dla nas. Ja też zobaczyłem ten film po raz pierwszy. Przesłuchaliśmy wszystkich, którzy byli wtedy w centralnym punkcie dowodzenia statkiem i nikt nie powiedział nam o istnieniu takiego nagrania - przyznał prokurator Francesco Verusio, kierujący dochodzeniem w sprawie katastrofy statku.

Kilkanaście osób

Na nagraniu widać kilkanaście osób, poruszających się chaotycznie po centrum dowodzenia, mówiących spokojnym lub bardziej zdenerwowanym głosem o uderzeniu w skałę, o awarii silników i wodzie, wdzierającej się do pomieszczeń. Po  dłuższym czasie słychać prośbę, skierowaną zapewne do pobliskiego kapitanatu o szybkie przysłanie holowników. Film jednak pokazuje przede wszystkim jasno, że kapitan nie  dowodził statkiem w krytycznych minutach, nie podejmował decyzji i nie kierował akcją. Widać, jak stoi na uboczu i rozmawia przez telefon. Słychać skierowane do Schettino słowa: "Panie kapitanie, pasażerowie zaczynają sami schodzić do łodzi ratunkowych" i jego odpowiedź: "Dobra".

Potem zobaczymy...

Kolejne sekwencje pokazują trwającą dyskusję na temat odległości statku od brzegu. "Dryfujemy ku lądowi, ile metrów mamy?" - pyta jeden z  oficerów. "Sto" - brzmi odpowiedź. Zapada decyzja, by zbliżyć statek jak najbardziej do brzegu i  zarzucić kotwicę. "Potem zobaczymy" - mówi jeden z mężczyzn. Z każdą chwilą rośnie nerwowość i powtarzane jest pytanie: "Co robimy?". Po 50 minutach zapada decyzja o ewakuacji z przechylającego się statku.

Czyj to głos?

Media zauważają, że prowadzący dochodzenie zechcą zidentyfikować głosy z nagrania, ustalić kto podejmował poszczególne decyzje i zweryfikować wypowiedzi z zeznaniami, złożonymi w  prokuraturze, a dotyczącymi działań, podjętych na mostku kapitańskim w pierwszej godzinie po uderzeniu o skały.

Zarzuty prokuratury

Prokuratura zarzuca kapitanowi statku doprowadzenie do katastrofy w rezultacie jego decyzji o zbyt bliskim podpłynięciu do wyspy Giglio i opuszczenie statku w chwili, gdy trwała na nim ewakuacja.

pap, ps