Czescy studenci nie chcą reformy

Czescy studenci nie chcą reformy

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Czechach prostestowało tysiące studentów (fot. EPA/FILIP SINGER/PAP)
Kilka tysięcy studentów demonstrowało w Pradze i innych miastach Czech przeciw planowanej przez centroprawicowy rząd reformie szkolnictwa wyższego.
Organizatorzy przewidywali, że w stolicy zbierze się ok. 1500 osób. Tymczasem zgromadzony tłum wielokrotnie przewyższył ich szacunki; według niektórych źródeł w manifestacji mogło wziąć udział nawet 10 tys. ludzi. Prascy demonstranci przeszli w pochodzie ze Starego Miasta do  dzielnicy Mala Strana. Przed siedzibą rządu wyrazili niezadowolenie z  planów ministra szkolnictwa Josefa Dobesza. Manifestanci nieśli wielobarwne transparenty i kukły. Ubrani w  kolorowe stroje studenci śpiewali m.in. akademicki hymn "Gaudeamus igitur".

Uniwersytety skarżą się, że reforma zakłada niewygodny dla studentów system przyznawania kredytów, ogranicza autonomię szkół wyższych, zmniejsza udział studentów we władzach uczelni i częściowo komercjalizuje system szkolnictwa wyższego. Po reformie - jak twierdzą -  do rad uczelni wejdą prywatni przedsiębiorcy oraz ludzie powiązani z  polityką i właśnie oni decydować będą o budżecie, wyborze rektora, czy o  majątku szkół.

Minister Dobesz częściowo ustąpił wobec żądań protestujących studentów, informując o rezygnacji z wprowadzenia czesnego za naukę na  wyższych uczelniach. Studenci i władze uniwersytetów twierdzą jednak, że  to za mało, aby przerwać zaplanowaną na kilka dni akcję. Protesty nazwane "Tygodniem niepokoju" rozpoczęły się 27 lutego. Według organizatorów uczestniczy w nich około 300 tys. osób. To  największa fala studenckich demonstracji w Czechach od 1989 roku.

Demonstracja w Brnie przyciągnęła około 6 tys. osób. Z powodu protestów prezydent Vaclav Klaus odwołał podróż na Morawy i  wykład na brneńskiej politechnice. Jak oświadczył, spodziewa się "tanich politycznych ataków". W ubiegłym roku prezydent Czech nazwał studiowanie za darmo "pasożytowaniem". Reforma szkolnictwa wyższego, w tym wprowadzenie czesnego za studia, była jednym z głównych punktów programu rządzącego od połowy 2010 r. centroprawicowego gabinetu Petra Neczasa.

ja, PAP