Tysiące osób opłakuje ofiary mordu w Tuluzie

Tysiące osób opłakuje ofiary mordu w Tuluzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tysiące osób zgromadziły się na największym cmentarzu w Jerozolimie, by wziąć udział w pogrzebie ofiar strzelaniny w żydowskiej szkole w Tuluzie (fot. EPA/CAROLINE BLUMBERG/PAP) 
Tysiące osób zgromadziły się na największym cmentarzu w Jerozolimie, by wziąć udział w pogrzebie ofiar strzelaniny w żydowskiej szkole w Tuluzie. - Łączymy się w bólu z rodzinami zmarłych - zapewnił obecny na pogrzebie szef MSZ Francji Alain Juppe.
Ciała ofiar przetransportowano nocą z Francji. Zabici to dwaj chłopcy w wieku 4 i 5 lat, siedmioletnia dziewczynka oraz 30-letni nauczyciel. Pogrzeb ofiar odbył się na położonym na wzgórzu cmentarzu Har Hamenuhot w dzielnicy Giwat Szaul.

Przewodniczący parlamentu Reuwen Riwlin, który przemawiał jako pierwszy, określił zabójstwo w Tuluzie jako kolejny przykład terroru wymierzonego w Żydów na całym świecie. - Naród żydowski staje naprzeciw dzikich zwierząt, nienasyconych i  napędzanych przez ślepą nienawiść. Nie oddamy im zwycięstwa -  powiedział, dodając, że ci ludzie atakują wartości przekazywane niewinnym ludziom w szkołach talmudycznych i synagogach.

- Ból jest nie do zniesienia. Cały naród izraelski płacze -  powiedział minister spraw wewnętrznych Elijahu Iszai. Dodał, że Izrael oczekuje od Francji, że zagwarantuje bezpieczeństwo żydowskiej społeczności w tym kraju. Społeczność żydowska we Francji, największa w  Europie Zachodniej, liczy ok. 500 000-700 000 osób.

Na pogrzeb przybył także szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe, który wcześniej spotkał się z prezydentem Szimonem Peresem. - Przybyłem, by wyrazić solidarność narodu francuskiego z Izraelczykami w tym smutnym czasie - powiedział. - Przelana została krew obu narodów - podkreślił.

19 marca napastnik poruszający się na skuterze zastrzelił cztery osoby przed budynkiem szkoły żydowskiej w Tuluzie. Według policji ten sam mężczyzna odpowiedzialny jest także za wcześniejsze zabójstwa żołnierzy w Tuluzie i Montauban 11 i 15 marca.

ja, PAP