Japonia i Chiny kłócą się o wyspy. "To jasne, że są japońskie", "Od starożytności były chińskie"

Japonia i Chiny kłócą się o wyspy. "To jasne, że są japońskie", "Od starożytności były chińskie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pekin zapowiada, że będzie walczył o swoje prawo do spornych wysp (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Japonia wystosowała protest w związku z wpłynięciem trzech chińskich okrętów ochrony rybołówstwa na wody w pobliżu bezludnych wysp Senkaku (w Chinach nazywanych Diaoyu) na Morzu Wschodniochińskim, które od dawna są przedmiotem sporu. Administrowane przez Japonię wyspy, do których prawa roszczą sobie nie tylko Pekin i Tokio, ale i Tajpej, znajdują się w pobliżu bogatych łowisk i prawdopodobnie znacznych złóż ropy naftowej oraz gazu.
- To jasne, że wyspy Senkaku są nieodłączną częścią japońskiego terytorium z historycznego punktu widzenia i w ramach międzynarodowego prawa oraz są pod faktyczną kontrolą Japonii - podkreślił sekretarz generalny rządu japońskiego Osamu Fujimura. Fujimura dodał, że trzy chińskie jednostki opuściły sporne wody, ale dwie z nich później nadal pływały w pobliżu - kontrolowały je japońskie łodzie patrolowe. Z kolei według chińskiej agencji Xinhua łodzie realizowały "misję ochrony rybołówstwa w chińskiej wyłącznej strefie ekonomicznej". Agencja powtórzyła, że wyspy i otaczające je wody od starożytności stanowiły chińskie terytorium.

7 lipca japoński premier Yoshihiko Noda mówił, że rząd rozważa zakup wysp od prywatnych właścicieli - podobny plan przedstawił kilka miesięcy wcześniej gubernator Tokio, który w ten sposób chciał zapewnić im "ochronę" przed wypadami chińskich okrętów. Dziennik "Asahi Shimbun" pisze, że rząd chce sfinalizować transakcję do końca roku. Chiński rząd zareagował na tę zapowiedź twierdzeniem, że Japonia nie ma prawa kupić wysp, a Pekin "będzie kontynuował podejmowanie niezbędnych kroków dla ochrony suwerennych praw" do spornych wysepek.

PAP, arb