"Afgańska masakra: konwój śmierci"

"Afgańska masakra: konwój śmierci"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kolejna telewizja - ty razem niemiecka ARD - wyemitowała film oskarżający siły USA o współudział w masakrze 3 tysięcy talibskich więźniów.
Dokument nosi tytuł "Afgańska masakra: konwój śmierci" i został nakręcony przez szkockiego filmowca Jamiego Dorana. Amerykańska ambasada w Berlinie zaprzeczyła, jakoby żołnierze amerykańscy mogli być zamieszani w podobną zbrodnię.

Jak powiedział Doran, który przygotowywał relacje z wojny w  Afganistanie dla japońskiej telewizji, w ubiegłym roku 3 tysiące talibów, pojmanych w północnym mieście Kunduz, zostało zabitych.

"Mój film jest o zniknięciu i zamordowaniu 3 tysięcy talibskich więźniów wojennych oraz roli amerykańskich sił w ich zniknięciu" -  powiedział Doran po tym, jak członkowie niemieckiego parlamentu zaprosili go do dyskusji o rzekomej masakrze.

Szkocki filmowiec przekazał, że udało mu się zebrać wypowiedzi przedstawicieli różnych grup etnicznych mieszkających w  Afganistanie, którzy mieli widzieć talibskich więźniów zamkniętych w niewentylowanych kontenerach na statkach, gdzie wielu udusiło się lub umarło z głodu.

Jeden ze świadków zeznał, że grupa 600 talibów, którzy przeżyli przewóz statkiem i dotarła do więzienia Sziberghan, została zabrana na pustynię Daszt-i-Leili i tam zamordowana na oczach 30- 40 amerykańskich komandosów.

"Wszyscy ranni oraz chorzy zostali przeniesieni do mojej ciężarówki. Niektórzy byli chorzy, inni nieprzytomni. Zostali rozstrzelani tutaj i tutaj i tutaj" - opowiadał w filmie mężczyzna wskazując równocześnie punkty na pustyni.

Mężczyzna, przedstawiony jako kierowca ciężarówki przekazał, że  łącznie wykonał cztery kursy przewożąc z kontenera ok. 150 talibów i potwierdził, że świadkami ich wymordowania byli żołnierze USA.

Szkocki dokumentalista powiedział, że przez sześć tygodni starał się zdobyć opinię na temat swojego filmu z Pentagonu. Bezskutecznie. "Chciałbym widzieć, jak amerykańskie władze podejmują śledztwo w tej sprawie. Nie mam powodów, aby obawiać się prawdy, ale czuję, że oni mają nadzieję, iż cała historia się rozpłynie" - powiedział Doran.

"Mam uzasadnione wątpliwości, czy amerykańscy żołnierze rzeczywiści stali i nic nie zrobili, aby zapobiec masakrze. Nie  mam żadnych dowodów, że komandosi byli zamieszani w egzekucję na  pustyni" - dodał.

Doran przekazał, że film był w publicznych i komercyjnych kanałach telewizyjnych w Australii, Wielkiej Brytanii oraz we  Włoszech. Prawa do jego emisji wykupiły telewizje w 25 krajach.

les, pap