Uroczystości pogrzebowe zaczęły się, gdy wierni zakończyli piątkowe modły i zaczęli wychodzić z meczetów. Wielu Palestyńczyków nie dotarło do Gazy, ponieważ wojsko izraelskie już od północy blokuje główną drogę biegnąca przez Strefę Autonomiczną.
Ludzie nieśli na ramionach ciało zabitego, 56-letniego Szanaba, owinięte w zieloną flagę Ruchu Islamskiego Hamas. Był on drugim w hierarchii przywódcą Hamasu po ociemniałym szejku Ahmedzie Jasinie.
Atak izraelski, wskutek którego zginął Szanab, wywołał tym większe oburzenie, że zabity miał opinię pragmatyka i zwolennika rozejmu.
Tłum żegnał także dwóch ochroniarzy, którzy zginęli razem z Szanabem.
Abdel Azzi Rantisi, rzecznik Hamasu, który 10 czerwca cudem uszedł z życiem w podobnych okolicznościach, w jakich zginął Szanab, oświadczył w przemówieniu na pogrzebie: "Ta zbrodnia (której ofiarą padł Szanab) zasługuje na bolesną karę".
rp, pap