Tysiące mieszkańców armeńskiego miasta Giumri wzięły udział w pogrzebie sześcioosobowej rodziny, którą zastrzelił rosyjski żołnierz Walerij Piermiakow. Ormianie domagają się wydania żołnierza. Obawiają się, że rosyjski sąd wojskowy potraktuje go pobłażliwie - podaje tvn24.pl.
W pogrzebie rodziny uczestniczyli mieszkańcy miasta, przedstawiciele władz regionalnych i państwowych oraz prokurator generalny Armenii.
12 stycznia na przedmieściach Giumri w domu znaleziono ciała sześciu osób z ranami postrzałowymi - w tym dwuletniego dziecka. Masakrę przeżyło jedynie półroczne niemowlę, postrzelone i ranione bagnetem oraz nożem. W domu ofiar podpisane oficerki zostawił rosyjski żołnierz Walerij Piermiakow, który oddalił się ze 102. bazy wojskowej pod Giumri. Mężczyzna został zatrzymany przez rosyjskich pograniczników i przyznał się do zbrodni.
Może otrzymać karę do 20 lat więzienia, ale Ormianie obawiają się, że sąd wojskowy potraktuje go pobłażliwie. Na razie Piermiakow przebywa na terenie bazy wojskowej. W dniu pogrzebu doszło do protestów pod jednostką wojskową w Giumri oraz przed ambasadą Rosji w stolicy Armenii Erywaniu.
tvn24.pl, news. am
12 stycznia na przedmieściach Giumri w domu znaleziono ciała sześciu osób z ranami postrzałowymi - w tym dwuletniego dziecka. Masakrę przeżyło jedynie półroczne niemowlę, postrzelone i ranione bagnetem oraz nożem. W domu ofiar podpisane oficerki zostawił rosyjski żołnierz Walerij Piermiakow, który oddalił się ze 102. bazy wojskowej pod Giumri. Mężczyzna został zatrzymany przez rosyjskich pograniczników i przyznał się do zbrodni.
Może otrzymać karę do 20 lat więzienia, ale Ormianie obawiają się, że sąd wojskowy potraktuje go pobłażliwie. Na razie Piermiakow przebywa na terenie bazy wojskowej. W dniu pogrzebu doszło do protestów pod jednostką wojskową w Giumri oraz przed ambasadą Rosji w stolicy Armenii Erywaniu.
tvn24.pl, news. am