Szyici przeciwko szyitom

Szyici przeciwko szyitom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na terenie polskiej strefy stabilizacyjnej w Iraku doszło do starć między umiarkowaną i radykalną frakcja szyitów. Jest co najmniej jedna ofiara śmiertelna.
Do potyczki doszło w nocy z poniedziałku na wtorek, gdy szyiccy radykałowie, związani z wojowniczym duchownym Muktadą Sadrem, usiłowali zająć święty meczet w Karbali. Przeciwko radykałom wystąpili zwolennicy umiarkowanego przywódcy duchowego szyitów - ajatollaha Alego Sistaniego. Obie strony były uzbrojone w kałasznikowy.

Szpital w Karbali mówi o jednej ofierze śmiertelnej, naoczni świadkowie - o co najmniej siedmiu.

Bojownicy z "Armii imama Mahdiego" Muktady Sadra tłumnie przybyli w poniedziałek wieczorem w rejon świętych meczetów w Karbali i usiłowali przejąć kontrolę nad miejscami kultu szyitów - świątyniami imamów Abbasa i  Husajna w centrum Karbali.

Przeciwko nim wystąpili zwolennicy Sistaniego - jednego z  głównych duchownych w Hawzie (najwyższym kierownictwie szyitów). Doszło do potyczek - ostatecznie zwolennicy Sadra zostali wyparci z rejonu mauzoleum i otoczeni w pobliskim małym meczecie, gdzie przetrzymywano ich do rana we wtorek, po czym zwolniono.

We wtorek około 50 policjantów irackich otoczyło biuro Sadra w  jednym z meczetów, gdzie zabarykadowały się dziesiątki bojowników "Armii imama Mahdiego". Jak twierdzą mieszkańcy Karbali, policja wyłapuje ludzi Sadra i zdarzają się przypadki pobicia.

Wojska amerykańskie i polskie ustanowiły punkty kontrolne w odległości kilkuset metrów od  głównych meczetów. Żołnierze kontrolują Irakijczyków, szukając przede wszystkim broni.

Karbala w czasie weekendu była celem milionowej pielgrzymki szyitów - związanej z obchodami urodzin Mohammeda Mahdiego, ostatniego z 12 szyickich imamów, który zmarł w IX wieku, ale  według wiernych muzułmanów powróci, by rządzić światem. Uroczystości odbywały się dwa tygodnie przed muzułmańskim miesiącem postu, ramadanem, w pełnej emocji atmosferze, podsycanej przez nowe wystąpienia 30-letniego szejka Muktady Sadra, który coraz bardziej otwarcie rzuca wyzwanie siłom koalicji i  współpracującej z nimi tymczasowej irackiej Radzie Zarządzającej.

Po krwawych starciach jego zwolenników z żołnierzami USA w  Bagdadzie, w zeszły piątek, Sadr ogłosił w Kufie utworzenie własnego, "równoległego" rządu. "Powołałem nowych ministrów w  służbie naszego nowego państwa, państwa godności, dumy i wolności" - powiedział, wzywając Irakijczyków, by pokojowymi demonstracjami udzielili poparcia "nowemu państwu".

Sadr cieszy się sporym poparciem młodych, zwłaszcza ubogich szyitów, coraz bardziej rozczarowanych przedłużającymi się kłopotami z odbudową i ożywieniem irackiej gospodarki.

We wtorek Sadr zdementował w Nadżafie doniesienia, jakoby utworzył "równoległy rząd". Oświadczył, że zaczeka z tym, "aż naród iracki wypowie się w tej kwestii". Podkreślił natomiast, że Nadżaf - święte miasto szyitów - musi zostać nową stolicą Iraku. Żołnierzy sił koalicji Sadr wezwał do przejścia na islam. Zapewnił, że on sam, ani jego zwolennicy nie szukają konfrontacji z wojskami amerykańskimi, ale też nie zabiegają o  współpracę z nimi. Jednocześnie zapowiedział, że jeśli do Iraku przybędą żołnierze tureccy (parlament turecki zaaprobował wysłanie wojsk), będą uważani za okupantów, mimo że są muzułmanami.

em, pap