Wcześniej około 10 tysięcy zwolenników opozycji przemaszerowało przez główną arterię Tbilisi - Prospekt Rustawelego.
"Całe społeczeństwo powinno wystąpić przeciwko bezprawnym działaniom władz; wówczas wszystko szybko się skończy" - powiedział jeden z liderów opozycji, były przewodniczący parlamentu Zurab Żwanija. Wraz z obecną przewodniczącą, Nino Burdżanadze, utworzyli oni przed wyborami blok "Burdżanadze-Demokraci".
Według oficjalnych niepełnych danych, w niedzielnych wyborach parlamentarnych prowadzi prorządowy blok Za Nową Gruzję (26 proc.), wyprzedzając ugrupowania opozycyjne: Ruch Narodowy (22,6 proc.) i Partię Pracy (15 proc.).
Pozarządowa organizacja Uczciwe Wybory sporządziła alternatywne wyniki, według których prowadzi Ruch Narodowy (26 proc.), partia władzy ma zaś 19 proc.
Minister stanu Awtandił Dżorbenadze powiedział dziennikarzom, że "niezadowolenie opozycji z wyników wyborów należy rozstrzygać w sądach, a nie na ulicy".
Agencja RIA-Nowosti podaje, że wśród dziennikarzy w Tbilisi krążą pogłoski, że prezydent Szewardnadze ogłosił stan wyjątkowy w całej Gruzji. Na razie jednak nie udało się potwierdzić tych doniesień.
rp, pap