Czeczeńcy zostaną w Inguszetii

Czeczeńcy zostaną w Inguszetii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Moskwa wycofała się z zamiaru zamknięcia do 1 marca obozów dla czeczeńskich uchodźców w Inguszetii - poinformował przebywający w Moskwie wysłannik ONZ.
"Przedstawiciele rosyjskich władz, w tym minister spraw zagranicznych Igor Iwanow, wicepremier Galina Kariełowa (...) i prezydent Czeczenii Achmad Kadyrow zapewnili mnie, że żaden nieprzekraczalny termin zamknięcia obozów dla uchodźców nie  istnieje" - powiedział zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. humanitarnych Jan Egeland.

Norweski dyplomata, który jest szefem Biura Koordynacji Spraw Humanitarnych (OCHA), przebywał w Rosji przez cztery dni. Odwiedził m.in. Grozny i obozy, w których w graniczącej z Czeczenią Inguszetii mieszka od 5 do 7 tysięcy uchodźców - jedna dziesiąta wszystkich zamieszkujących Inguszetię.

"Grozny jest jednym z najbardziej zdewastowanych miejsc, które kiedykolwiek widziałem. Do rangi symbolu urasta niemal fakt, że ślady po kulach widziałem nawet na inkubatorach w szpitalu" - powiedział Egeland, jeden z najwyższych rangą zagranicznych dyplomatów, którzy odwiedzali Czeczenię.

Mimo to ONZ-owski przedstawiciel uważa, że czeczeńscy uchodźcy, których liczbę w Inguszetii ocenił na 67 tysięcy, powinni skłaniać się do powrotu do swojej republiki. Zapytany wprost, czy sam -  gdyby był uchodźcą - zdecydowałby się na powrót, Egeland odpowiedział twierdząco. "Myślę, że wróciłbym, o ile przeszkodą nie byłaby jakaś kwestia związana z moim bezpieczeństwem. Jeśli miałbym dzieci, poczekałbym na koniec roku szkolnego i wróciłbym dopiero wówczas. Obowiązkowo starałbym się o uzyskanie odszkodowania za utracony majątek" - powiedział.

Rosyjskie władze wypłacają odszkodowania do 300 tys. rubli (ok. 10 tys. dolarów) za utracony dom i do 50 tys. rubli (ok. 1700 dolarów) za utracone mienie. Jednak wielu Czeczenów skarży się, że  wypłacaniu odszkodowań towarzyszy korupcja i uznaniowość.

"Już przy składaniu dokumentów zaproponowano mi podział 50 na 50 - połowę biorę ja, a połowę urzędnik Kadyrowa. W innym wypadku nawet nie ma szans na jakiekolwiek pieniądze" - powiedziała PAP prosząca o anonimowość Czeczenka z Moskwy, która dwukrotnie jeździła do rodzimej republiki, próbując uzyskać odszkodowanie.

Wcześniej Moskwa informowała o planach likwidacji obozów do 1 marca, czym wywołała protesty organizacji humanitarnych i  działaczy praw człowieka. Data ta zbiegała się z ostatnim etapem kampanii przed wyborami prezydenckimi 14 marca, w których zdecydowanym faworytem jest obecny prezydent Władimir Putin.

em, pap