ONZ wysyła korpus na Haiti (aktl.)

ONZ wysyła korpus na Haiti (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rada Bezpieczeństwa ONZ jednomyślnie zdecydowała o wysłaniu międzynarodowego korpusu na Haiti, aby pomóc opanować sytuację na ogarniętej wojną domową wyspie.
Rezolucja została przyjęta jednomyślnie przez 15 członków Rady. Na jej mocy misja międzynarodowych sił ma trwać trzy miesiące. W  rezolucji wezwano wszystkie strony konfliktu na Haiti do jego wygaszenia.

Jeszcze przed przyjęciem rezolucji przez ONZ USA i Francja zdecydowały wysłać na Haiti swoje wojska. Pierwsze oddziały amerykańskich marines dotarły na wyspę w niedzielę wieczorem; w sumie kilkudziesięciu żołnierzy USA. Pentagon zapowiada, że będzie ich więcej.

W poniedziałek nad ranem pierwszych około 50 z 200 francuskich żołnierzy z 33. pułku piechoty morskiej, wylądowało na pokładzie dwóch wojskowych samolotów Transall na stołecznym lotnisku w Port-au-Prince, gdzie bezpieczeństwa pilnują marines z USA. Reszta francuskiego kontyngentu przyleci w ciągu dnia. Dowódca Francuzów płk Daniel Deplatois oświadczył, że jego zadaniem jest zapewnienie ochrony ambasadzie Francji, rezydencji ambasadora i francuskim obywatelom.

Tymczasem przywódca rebeliantów haitańskich Guy Philippe triumfalnie wkroczył ze swymi oddziałami do stolicy kraju Port-au-Prince w poniedziałek po południu. Witani przez wiwatujące tłumy, objechali samochodami pałac prezydencki, strzeżony przez żołnierzy międzynarodowych sił pokojowych.

Natomiast były prezydent Haiti, Jean-Bertrand Aristide, który w niedzielę pod naporem opozycji podał się do dymisji, w poniedziałek rano przybył do Bangi w Republice Środkowoafrykańskiej. Jak twierdzi agencja France Presse, Aristide zatrzyma się w Bangi "przez kilka dni", a ostatecznym celem jego wygnania będzie RPA.

W niedzielę w Port-au-Prince podawano, że Aristide opuścił kraj, udając się do sąsiedniej Dominikany, skąd miał zwrócić się o azyl w Maroku, na Tajwanie lub w Panamie.

Aristide opuścił Haiti w chwili, gdy rebelianci, którzy wystąpili przeciwko niemu przed trzema tygodniami, zajęli już połowę kraju, a od stolicy Port-au-Prince dzieliło ich tylko 40 km. Przywódca rebeliantów Guy Philippe w ostatnich dniach wielokrotnie groził szturmem na Port-au-Prince, jeśli Aristide nie ustąpi. W stolicy nadal panuje chaos, dochodzi do grabieży i aktów przemocy.

em, pap