Manifestacją w terror (aktl.)

Manifestacją w terror (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Kto to był", "Mordercy!" "Tchórze!" - krzyczeli uczestnicy manifestacji idąc ulicami Madrytu dzień po terrorystycznych zamachach, w których zginęło 199 osób.
Podobne demonstracje odbyły się tego samego wieczoru w innych hiszpańskich miastach. Ogółem w protestach uczestniczyło ponad 8  milionów osób. Najliczniejsze manifestacje odbyły się w Madrycie (2,3 mln osób), Barcelonie (1,2 mln osób), Bilbao, Sewilli, Walencji.

Ludzie przyszli na madrycki Plac Kolumba, gdzie rozpoczęła się manifestacja, mimo chłodu i ulewnego deszczu. Pochód rozciągnął się na 4-5 kilometrów. Otwierali go premier Jose Maria Aznar, następca tronu, książę Asturii Felipe oraz infantki Cristina i  Elena. Po raz pierwszy zdarzyło się, że członkowie rodziny królewskiej wzięli udział w demonstracji.

Po raz pierwszy demonstrował także przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii, arcybiskup Madrytu kardynał Antonio Maria Rouco Vareli. Były też osobistości z zagranicy, w tym przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi, premier Francji Jean Pierre Raffarin, premier Włoch Silvio Berlusconi i szef dyplomacji Niemiec Joschka Fischer.

Mimo że przywódcy polityczni, którzy maszerowali na czele pochodu, doszli już do stacji Atocha i zakończyli udział w  manifestacji, o godzinie 22 protest w Madrycie ciągle trwał.

W Madrycie ludzie krzyczeli: "Wszyscy jechaliśmy tym pociągiem!". Nieśli transparenty z napisami "Nie - terroryzmowi", "Kto i  dlaczego?", "Nasze łzy sięgną nieba". Tłumy powiewały hiszpańskimi flagami przyobleczonymi kirem; takie samy flagi powiewają z okien budynków na trasie przemarszu. Czarne wstęgi spowiły uliczne słupy ogłoszeniowe. Reuter pisze, że protestowali ludzie w każdym wieku. Wielu otwarcie płakało, wspominając 199 śmiertelnych ofiar zamachów. Wśród nich było czworo Polaków.

By ułatwić ludziom dotarcie na manifestację, w piątek po południu madryckie metro jeździło za darmo. Mimo że centrum Madrytu już zapełniło się setkami tysięcy ludzi, z zewsząd ściągały dalsze tłumy. Tak samo było 15 lutego ubiegłego roku, gdy odbywała się dwumilionowa demonstracja przeciwników wojny w Iraku.

W piątkowych manifestacjach, na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi, maszerowali obok siebie politycy rządzącej prawicy i opozycyjnej lewicy. Jednak, jak podało Radio Cadena Ser -  wiele transparentów było skierowanych przeciwko rządzącej Partii Ludowej (PP). W Barcelonie wicepremier Rodrigo Rato i  przedstawiciel PP w Katalonii Josep Pique musieli pospiesznie opuścić manifestację wobec gniewnych okrzyków i gwizdów tłumu.

sg, pap