Sekretarz generalny komitetu szejk Haret al-Dari wystąpił na konferencji prasowej w Bagdadzie. Operacje sił koalicyjnych określił jako "wymierzone w naród iracki". Zaapelował do ONZ o interwencję "u sił okupacyjnych, by zniosły oblężenie Faludży i innych miast irackich i wstrzymały operacje militarne".
Komitet ulemów, uczonych w zakresie prawa i teologii, jest jedną z organizacji reprezentujących sunnitów w Iraku. Od niedzieli w kraju tym przebywa specjalny wysłannik ONZ Lahdar Brahimi w związku z przygotowaniami do planowanego na czerwiec przekazania władzy w tym kraju rządowi irackiemu.
Szejk al-Dari wezwał też do protestów przeciw koalicyjnym operacjom wojskowym. Zaapelował o strajki okupacyjne w meczetach na terenie całego Iraku oraz bojkot towarów amerykańskich i brytyjskich. Podkreślił, że jest to "obowiązek religijny i narodowy" Irakijczyków.
Według źródeł medycznych i miejscowej policji, na które powołuje się hiszpańska agencja EFE, w meczecie zginęło co najmniej 45 bojowników, a 65 zdołało uciec ze świątyni. Irakijczycy twierdzą, że w ostrzeliwaniu meczetu uczestniczyły nie tylko samoloty, lecz także amerykańskie czołgi.
Od kul rebeliantów którzy bronili się w atakowanym przez siły USA meczecie zginęło też pięciu żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej.
Zdominowana przez sunnitów Faludża jest jednym z głównych ośrodków oporu przeciwko amerykańskiej obecności w Iraku. Amerykanie prowadzą tam i w nieodległym Ramadi operację pod kryptonimem "Czujna Stanowczość" (ang. "Vigilant Resolve"). Ma ona wyeliminować sunnickie bojówki aktywne w tym regionie. To reakcja wojsk USA na zmasakrowanie w zeszłym tygodniu w Faludży czterech amerykańskich pracowników kontraktowych, których zwłoki tłum powiesił na moście.
Do miejsc objętych zamieszkami w Iraku dołączyła w środę też sunnicka Hawiża. W wyniku antyamerykańskiej demonstracji przeciwko operacji w Faludży zginęło tam osiem osób.
"Pod koniec manifestacji, której uczestnicy potępiali "masakrę, dokonaną przez armię amerykańska w Faludży", niektórzy manifestanci zaczęli strzelać do żołnierzy amerykańskich, a ci odpowiedzieli, zabijając osiem osób, w tym dziecko, i raniąc 12" - powiedział AFP Awad Chalaf al-Dżuburi, szef policji w sunnickim mieście Hawiża, 50 km na zachód od Kirkuku.
Niespokojnie było także w polskiej strefie stabilizacyjnej. W nocnych starciach między bojówkami wiernymi radykalnemu przywódcy szyickiemu Muktadzie al-Sadrowi a siłami koalicji i policją, rozpoczętych jeszcze we wtorek wieczorem w paru dzielnicach Karbali, zginęło osiem osób, w tym pięciu Irańczyków. AFP, która powołuje się na miejscowe władze służby zdrowia, nie precyzuje, kim są pozostałe trzy śmiertelne ofiary walk. Informuje natomiast, że poza zabitymi jest szesnastu rannych, w tym czterech Irańczyków.
W ramach wielonarodowej dywizji pod polskim dowództwem za Karbalę odpowiadają Bułgarzy i Polacy; AFP nie pisze wyraźnie o udziale żołnierzy z tych krajów w nocnych starciach.
W środę rano - podaje korespondent AFP - święte miasto szyitów Karbala, zwykle pełna ruchu, jest całkowicie wymarła. Szkoły są zamknięte.
Trudna sytuacja panuje w mieście Kut, w którym bezpieczeństwo miał zapewnić batalion ukraiński. W nocy ochraniający siedzibę władz tymczasowych żołnierze wycofali się, razem z cywilnymi pracownikami administracji tymczasowej, do swej głównej bazy. Operacja przebiegła w warunkach nieustającej wymiany ognia z irackimi bojownikami, ale bez strat po stronie ukraińskiej. Zabito kilkudziesięciu napastników - czytamy w komunikacie resortu obrony w Kijowie.
Jak podano, atak prowadzony "z wielu kierunków" na budynki tymczasowej administracji cywilnej w mieście Kut rozpoczął się tuż po północy, w środę.
"Nasi żołnierze odpowiedzieli ogniem, udaremnili także próbę zrobienia podkopu w celu założenia ładunków wybuchowych. W trakcie walk przeciwnik poniósł dotkliwe straty. (...) Po kilku godzinach na prośbę amerykańskich przedstawicieli cywilnej administracji i w celu ochrony życia naszych żołnierzy dowództwo podjęło decyzję o ewakuacji personelu i żołnierzy. (...) Operacja zakończyła się pełnym sukcesem", napisano w komunikacie.
Walki w Kucie - według ministerstwa obrony - trwały praktycznie przez całą ostatnią noc. Ustały dopiero nad ranem po zakończeniu ewakuacji cywilów i żołnierzy do ukraińskiej bazy wojskowej, położonej w pobliżu Kutu.
Od niedzieli zginęło w Iraku 22 żołnierzy koalicji (w tym 20 amerykańskich) i co najmniej 100 Irakijczyków. Kilkudziesięciu żołnierzy, w tym trzech polskich, odniosło rany.
oj, em, pap