Wybiórcza pamięć CSU

Wybiórcza pamięć CSU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czołowi politycy bawarskiej CSU Edmund Stoiber i Guenther Beckstein wrócili do sprawy Centrum przeciwko Wypędzeniom, zgodnie z projektem Eriki Steinbach oraz krzywd wysiedlonych, powołując się na autorytet obecnego papieża.
Szef CSU i zarazem premier Bawarii Edmund Stoiber określił budowę Centrum jako swoje "kluczowe zadanie". "Obecny rok, w którym obchodzimy wiele rocznic, jest dogodnym momentem, by rozpocząć wreszcie realizację tego projektu, zainicjowanego przez Erikę Steinbach wraz z wieloma innymi współpracownikami i forsowanego przez nich z wielką energią" - powiedział Stoiber w Augsburgu podczas Dnia Niemców Sudeckich.

Stoiber wezwał rząd Gerharda Schroedera do wycofania sprzeciwu wobec projektu przewodniczącej Niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV). Premier Bawarii podkreślił, że  w Niemczech jest wiele miejsc przypominających o milionach ofiar Trzeciej Rzeszy. "Nie ma jednak żadnego centralnego miejsca pamięci o 15 milionach wypędzonych z ojczyzny, o ponad 2 milionach zmarłych oraz o wspaniałym dziele integracji (wypędzonych). Uważam, że jest to niegodne kulturalnego państwa" - powiedział Stoiber.

Rządy Niemiec i Polski są przeciwne budowie w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom. Władze obu krajów popierają natomiast propozycję stworzenia sieci placówek naukowych i muzealnych, zajmujących się badaniem ucieczek i przymusowych wysiedleń w  Europie w XX w.

Szef CSU zapowiedział, że będzie nadal zdecydowanie popierał projekt budowy pomnika w Berlinie. "Wychodzę z założenia, że na jesieni przyszłego roku będę miał większy wpływ na decyzje rządu niż obecnie" - dodał. We wrześniu 2006 r. w Niemczech odbędą się wybory do parlamentu. Koalicja prawicowo-centrowa CDU/CSU/FDP prowadzi obecnie zdecydowanie w sondażach i liczy w związku z tym na zwycięstwo i przejęcie władzy.

Beckstein, który jest bawarskim ministrem spraw wewnętrznych, powiedział w Dinkelsbuehl podczas spotkania z Niemcami pochodzącymi z Siedmiogrodu (Rumunia), że Centrum przeciwko Wypędzeniom należy obok Pomnika Holokaustu do "narodowego fundamentu pamięci".

Jego zdaniem, Niemcom potrzebna jest taka placówka nie tylko jako znak solidarności z wypędzonymi, lecz także z "szacunku wobec samych siebie" oraz jako element uzupełnienia własnej historii. "60 lat po zakończeniu wojny musi być możliwa obrona historycznej prawdy, że Niemcy byli nie tylko sprawcami zbrodni, lecz także w  milionach przypadków ofiarami" - powiedział polityk CSU.

Stoiber podkreślił w wystąpieniu w Augsburgu, że krzywdy wyrządzone niemieckim wypędzonym nie zostały dotychczas wyrównane. Powiedział, że niemieckie ofiary wojny zasługują na taką samą żałobę i współczucie jak ofiary Trzeciej Rzeszy. "Nasza stała pamięć dotyczy także poległych, zmarłych w niewoli żołnierzy, ofiar bombardowań, (...), deportowanych, zgwałconych kobiet, ofiar ucieczek i wypędzenia. Przeprowadzając wypędzenia nie pytano o winę lub niewinność, lecz kierowano się zasadą winy zbiorowej" - oświadczył.

Stoiber krytykował władze Czech za utrzymywanie w mocy ustaw i innych aktów prawnych wydanych po 1945 r. przez prezydenta Czechosłowacji Edvarda Benesza. Stanowiły one podstawę prawną do  wywłaszczenia i wysiedlenia Niemców sudeckich. Według danych niemieckich, po 1945 r. z terenu Czechosłowacji przymusowo wysiedlono ponad 3 mln Niemców. Premier Bawarii uznał za  prowokację zapowiedź odsłonięcia w poniedziałek w Pradze pomnika Benesza.

Przewodniczący Ziomkostwa Niemców sudeckich Johann Boehm powiedział, że 8 maja 1945 r. w Czechach, na Morawach i na Śląsku Sudeckim rozpoczęła się "nowa wojna". "Wojna przeciwko kobietom, dzieciom i starcom. Nierówna wojna uzbrojonej władzy przeciwko bezbronnym" - podkreślił.

Zdaniem Boehma, zbrodnia wypędzenia nie ulega przedawnieniu. "W  przypadku Izraela termin przedawnienia trwał prawie dwa tysiące lat" - zauważył. Boehm wezwał mocarstwa, które podpisały w 1945 r. Umowę Poczdamską, do uznania zapisu o wysiedleniu Niemców sudeckich za "wielką pomyłkę epoki powojennej".

Stoiber i Boehm powoływali się kilkakrotnie na kardynała Josepha Ratzinger, obecnego papieża Benedykta XVI, który do czasu powołania na początku lat 80. do Rzymu jako arcybiskup kierował archidiecezją Monachium i Freisinga. Boehm powiedział, że kardynał Joseph Ratzinger uczestniczył w 1979 r. w Dniu Niemców Sudeckich i krytykował wówczas traktowanie problematyki wypędzeń jako tematu tabu. "Opinia światowa z wielu powodów niechętnie słucha o tym, ponieważ nie pasuje to do jej obrazu historii. Naciska na to, by zapomnieć o tej krzywdzie, a również osoby przychylne uważają, że dla dobra pojednania nie należy już więcej o tym mówić" - miał powiedzieć wówczas kard. Ratzinger. Stoiber powołał się na inne zdanie z kazania kard. Ratzingera: "Tylko przyjęcie prawdy może uleczyć". Premier Bawarii dodał, że to trafne i mądre słowa, które powinny stać się znane w całej Europie.

em, pap