Szczyt bliskowschodnich rozczarowań (aktl.)

Szczyt bliskowschodnich rozczarowań (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Palestyńczycy są rozczarowani ponaddwugodzinnym szczytem, na którym spotkali się z prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas i izraelski premier Ariel Szaron. Ocenili, że nie dokonano na nim postępów.
Izraelski premier Ariel Szaron i prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas na wtorkowym spotkaniu w Jerozolimie nie zdołali poczynić postępów w sprawach związanych z wycofaniem wojsk izraelskich z Gazy i planem pokojowym.

Palestyńczycy nie kryli rozczarowania. "To było trudne spotkanie i nie spełniło naszych oczekiwań" - powiedział premier Ahmed Korei, który też uczestniczył w trwających nieco ponad dwie godziny rozmowach.

Szaron obiecał Palestyńczykom przekazanie kolejnych dwóch z  obiecanych pięciu miast na Zachodnim Brzegu - Kalkilii i Betlejem -  w ciągu dwóch tygodni, jeśli władze palestyńskie przedstawią wiarogodny plan kontrolowania bojowników. Wyraził też zgodę na rozpoczęcie przygotowań do ponownego otwarcia lotniska w Gazie i obiecał, że rozważone zostanie uwolnienie następnych więźniów palestyńskich.

"Generalnie, to, co nam przedstawiono, było nieprzekonujące lub  całkowicie dla nas niezadowalające. Nie było pozytywnych odpowiedzi na problemy, które podnieśliśmy" - ocenił Korei na  konferencji prasowej w Ramalli na Zachodnim Brzegu.

"U nas wciąż giną ludzie" - cytuje agencja Reutera słowa Szarona, wyrażając zniecierpliwienie Izraela palestyńską odmową rozbrojenia bojowników. Wydaje się, że ta uwaga, wychwycona przez mikrofon, nadawała ton całemu spotkaniu - skomentował Reuter.

Szczyt zwołano przed planowanym na 8 sierpnia wycofaniem wojsk izraelskich ze Strefy Gazy, by ustalić szczegóły. Plan pokojowy, tzw. mapa drogowa, przewiduje również likwidację czterech (ze 120 ogółem) osiedli żydowskich w północnej części Zachodniego Brzegu.

Mimo amerykańskich nacisków, by obie strony koordynowały działania, Szaron i Abbas po spotkaniu nie wykazywali oznak współpracy. Podczas szczytu nie pokazali się publicznie razem, nie  zorganizowali też wspólnej konferencji.

Szaron domaga się od Abbasa kroków mających zagwarantować, że  palestyńscy bojownicy nie wypełnią pustki powstałej po wycofaniu wojsk izraelskich, a samo wycofanie nie będzie się odbywać pod  ostrzałem. Abbas poinformował go, że władze palestyńskie organizują 5-tysięczne oddziały, które mają zapewnić spokój podczas wycofania - ujawnił anonimowy przedstawiciel Izraela.

Rzecznik izraelskiego premiera Raanan Gissin powiedział telewizji CNN po szczycie, że plan wycofania zostanie zrealizowany według jednego z dwóch scenariuszy: albo w koordynacji z Palestyńczykami, albo jednostronnie. W tym drugim wypadku Izraelczycy sami podejmą "konieczne kroki".

Strona izraelska spodziewała się, że szczyt będzie "napięty i trudny". Jak ocenił jeszcze przed rozpoczęciem spotkania Ilan Cohen, szef gabinetu Szarona, rozmowa z prezydentem Autonomii Palestyńskiej będzie "trudna i napięta, ponieważ obie strony nie mają do siebie wielkiego zaufania, a przemoc szaleje".

Wtorkowe spotkanie Szarona i Abbasa to pierwszy szczyt izraelsko- palestyński w Jerozolimie. Obaj politycy spotykali się już w tym mieście w 2003 roku, ale wówczas Abbas był premierem; ówczesnego przywódcy palestyńskiego Jasera Arafata Izraelczycy do Jerozolimy nie chcieli wpuścić, oskarżając go o popieranie terroryzmu.

em, pap