Iraccy rebelianci chcą negocjować

Iraccy rebelianci chcą negocjować

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rzecznik dwóch irackich ugrupowań rebelianckich wyraził gotowość rozmów z Amerykanami, choć pod warunkiem, że z inicjatywą w tej sprawie wystąpi oficjalnie Kongres USA.
W Bagdadzie bomba samochodowa zabiła dwie osoby, a w Mosulu napastnicy zastrzelili działacza kurdyjskiego.

W Rzeszowie pożegnano główną grupę piątej - i ostatniej - zmiany polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku. Minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński oświadczył, że "czas pożegnania polskich żołnierzy z Irakiem nadejdzie wraz z końcem 2005 roku".

Szmajdziński powiedział dziennikarzom, że dalszy udział polskiego wojska w misji w Iraku nie jest możliwy "ze względów kadrowych i  finansowych". "To jest wielki wysiłek, wielki wydatek, nasze możliwości (...) dobiegają końca" - dodał.

Ibrahim Jusef al-Szammari, wypowiadający się w katarskiej telewizji Al-Dżazira jako rzecznik Islamskiej Armii w Iraku i  Armii Mudżahedinów, zdementował informacje, że już toczą się rozmowy przedstawicieli USA z partyzantami.

Szammari oświadczył, że rozpuszczając takie wiadomości administracja prezydenta Busha pragnie wprowadzić w błąd Kongres USA, naprawdę jednak, jak "świadczą o tym fakty, nie chce rokowań".

Rebelianci są gotowi podjąć rozmowy, ale "przyjmą tylko oficjalną inicjatywę amerykańskiego Kongresu z konkretną datą i wiążącą decyzją" - powiedział Szammari.

Ocenia się, że Islamska Armia w Iraku i Armia Mudżahedinów stanowią około połowy sił partyzanckich i liczą 6-10 tysięcy ludzi.

Rzecznik rządu irackiego Lejs Kubba powiedział w niedzielę, że  partyzanci, którzy atakowali obce wojska w Iraku przed styczniowymi wyborami powszechnymi (gdy kraj nie miał władz rozporządzających mandatem od narodu), mogą stać się partnerami dialogu politycznego. Rząd premiera Ibrahima Dżafariego wyklucza jednak rozmowy z tymi partyzantami, którzy zabijają irackich cywilów, policjantów i żołnierzy.

W Londynie brytyjski minister obrony John Reid powiedział, że w  ciągu roku irackie siły bezpieczeństwa będą mogły wziąć na siebie główny ciężar walk z antyrządową rebelią. Reid ocenia, że w co najmniej 12 z 18 prowincji Iraku panuje względny spokój.

Według stanu na 30 czerwca, irackie siły zbrojne liczyły 75 tysięcy żołnierzy, a w szeregach policji służyło 93 tysiące ludzi. Razem przewyższają już liczebnością siły wielonarodowe (około 160 tysięcy żołnierzy), ale są jeszcze słabo wyszkolone i uzbrojone.

Szkolenie irackich sił bezpieczeństwa będzie najważniejszym zadaniem 1500-osobowej piątej zmiany polskiego kontyngentu wojskowego, który stanowi trzon dowodzonej przez Polskę dywizji wielonarodowej Centrum-Południe. W skład dywizji wchodzą pododdziały z 14 krajów.

Porywacze, którzy uprowadzili w sobotę szefa egipskiej misji dyplomatycznej w Bagdadzie, Ihaba al-Szerifa, nie skontaktowali się jeszcze z władzami ani nie przedstawili swych żądań. Dyplomaci spekulują, że Szerifa, który miał zostać pierwszym po upadku Saddama Husajna ambasadorem z kraju arabskiego w Bagdadzie, uprowadzono, aby ostrzec państwa arabskie, iż nie powinny zacieśniać kontaktów z popieranym przez USA rządem irackim.

ss, pap