O sile wybuchów świadczyć może to, iż zniszczeniu uległy nawet sklepy oddalone o kilkadziesiąt metrów od bazarów, na których wybuchły bomby.
Premier Indii Monmohan Singh oświadczył, że eksplozje były "dziełem terrorystów".
Trzydzieści osób zginęło na targu Sarojini Nagar, jednym z najpopularniejszych w Delhi ze względu na wyjątkowo niskie ceny. Eksplozja wywołała tam pożar opanowany po jakimś czasie przez policję.
Bomby zabiły i raniły wiele osób także na bazarach Govindpuri i Paharganj Okhla koło dworca kolejowego.
Pierwsze doniesienia agencyjne mówiły o zamachach bombowych na pięciu bazarach Delhi, ale ostatecznie policja potwierdziła zamachy na trzech wyżej wymienionych.
Na bazarze Paharganj bombę umieszczono na motocyklu, a na Govindpuri eksplodowała w autobusie zaparkowanym przy bazarze.
Na bazarach panował szczególnie wielki tłok, ponieważ ludzie robili zakupy przed obchodzonym 1 listopada najważniejszym świętem hinduskim - Diwali, czyli Świętem Świateł.
Z niektórych doniesień wynika, iż wybuchy bomb spowodowały eksplozję straganów z ogniami sztucznymi sprzedawanymi przed Świętem Świateł, co zwiększyło liczbę zabitych, rannych i poparzonych.
Rząd Pakistanu potępił zamachy w Delhi. "Energicznie piętnujemy dokonanie tych zamachów terrorystycznych" - oświadczył rzecznik pakistańskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Tasnim Aslam.
Eksplozje w Delhi nastąpiły w chwili, gdy Indie i Pakistan, skłócone od lat w związku ze sporem o Kaszmir, otwarły swe granice, aby współpracować w niesieniu pomocy ludności Kaszmiru zrujnowanego przez trzęsienie ziemi, które pochłonęło 56.000 śmiertelnych ofiar.
ss, pap