Husajn nie boi się śmierci (aktl.)

Husajn nie boi się śmierci (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Saddam Husajn oświadczył, że "nie boi się egzekucji", i potępił proces wytoczony mu za zbrodnie przeciw ludzkości jako próbę urobienia przeciwko niemu Irakijczyków.
Wcześniej świadek opowiedział, jak w  1982 roku torturowano ludzi w ośrodku przesłuchań saddamowskiej bezpieki. Proces zostanie wznowiony we wtorek.

Na początku poniedziałkowej rozprawy wystąpili dwaj prawnicy zagraniczni, którzy zakwestionowali prawomocność trybunału i  domagali się zapewnienia bezpieczeństwa zespołowi obrońców. Po 19 października, kiedy rozpoczął się proces, dwóch obrońców zginęło z  ręki zamachowców, a trzeci, ranny w zamachu, uciekł z Iraku.

Saddam oświadczył, że nie boi się śmierci. "Egzekucja kosztuje mniej niż but Irakijczyka" - powiedział.

Były dyktator odpowiadał na zeznania 38-letniego Ahmeda Hasana Mohammeda, który opowiedział trybunałowi, jak oprawcy saddamowscy torturowali jego, jego rodzinę i innych mieszkańców Dudżailu po  zamachu na Saddama dokonanym w tej miejscowości w lipcu 1982 roku. W odwecie za zamach zgładzono wtedy przeszło 140 osób.

Hasan, który naraża się na zemstę zwolenników Saddama, bo  zeznając pozwolił, by telewizja pokazała jego twarz, zeznał, że po  zamachu wielką grupę mieszkańców Dudżailu w wieku od 14 lat przewieziono do Bagdadu i osadzono w ośrodku przesłuchań Muchabaratu, służby bezpieczeństwa.

Muchabaratem kierował wtedy Barzan Ibrahim at-Tikriti, przyrodni brat Saddama, sądzony teraz razem z nim i sześcioma innymi osobami.

Po chaotycznej pierwszej części poniedziałkowego posiedzenia trybunału, podczas której obrońcy na krótko opuścili salę sądową, zeznania Hasana nadały oskarżeniu krwawy konkretny wymiar.

"Przysięgam na Boga, wszedłem do pomieszczenia i (...) zobaczyłem coś wyglądającego jak maszyna do mielenia. Wypływała z tego krew, a na spodzie widać było ludzkie włosy" - powiedział Hasan.

Barzan, siedzący na ławie oskarżonych za Saddamem, przerwał Hasanowi, wołając: "To kłamstwo!".

Hasan oświadczył, że widział zwłoki mieszkańców Dudżailu, w tym czternastolatka. Podał trybunałowi nazwiska dziewięciu ofiar, których ciała tam ujrzał i rozpoznał.

"Tych męczenników znałem" - oświadczył. Zeznał, że jego brata poddawano wstrząsom elektrycznym w obecności 77-letniego ojca i że niektórym przesłuchiwanym łamano ręce i nogi.

Opowiadając o łapankach w Dudżailu, przeprowadzanych po zamachu przez agentów Muchabaratu i aktywistów saddamowskiej partii Baas, Hasan powiedział, że był to dla miasteczka "Dzień Sądu Ostatecznego".

Wcześniej, ujrzawszy na ławie oskarżonych Barzana, świadek krzyknął w jego stronę: "Zabiłeś czternastoletniego chłopca".

"Idź do piekła" - odpowiedział Barzan.

"To ty i twoje dzieci niech idą do piekła" - odparł Hasan.

Pod koniec przeszło sześciogodzinnej rozprawy obrońcy zarzucili prokuratorom, że nauczyli świadka, jak ma zeznawać.

"On powinien grać w filmach" - zawołał Barzan.

Główny obrońca Saddama Chalil Dulejmi powiedział potem, że  świadek obciążył między innymi byłego ministra saddamowskiego, który zmarł w roku 1979.

Saddam odpowiada na razie tylko za masakrę mieszkańców Dudżailu. Czekają go jednak zapewne następne procesy za inne zbrodnie przeciwko ludzkości, ludobójstwo i zbrodnie wojenne.

Hasan jest pierwszym z 11 świadków, którzy mają zeznawać w  najbliższych dniach. Co najmniej ośmiu z nich będzie zeznawać zza zasłony albo nie pokaże się przed kamerami telewizji, aby ukryć swą tożsamość.

W pierwszej części posiedzenia sędzia najpierw zabronił, ale  potem, gdy obrońcy na znak protestu opuścili salę, pozwolił wystąpić byłemu prokuratorowi generalnemu USA Ramseyowi Clarkowi, przeciwnikowi wojny irackiej, oraz Nadżibowi Nuejmiemu z Kataru.

77-letni Clark, kontrowersyjny prawnik, który wcześniej reprezentował byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia, oświadczył, że "ten proces może albo podzielić [Irakijczyków], albo zagoić rany". Trzeba poprowadzić go tak, aby Irakijczycy "uznali go za absolutnie uczciwy i aby był absolutnie uczciwy. W  przeciwnym razie w sposób nieodwracalny podzieli naród iracki".

Clark podkreślił, że "zasadniczym elementem uczciwego procesu" jest zapewnienie bezpieczeństwa obrońcom, po czym oświadczył, że  na razie "dziewięciu irackich prawników, bohatersko występujących tu w obronie prawdy i sprawiedliwości, nie ma żadnej ochrony, podobnie jak ich rodziny".

Nuejmi oświadczył, że trybunał nie jest niezależny. Wskazywał, że  powołały go w grudniu 2003 roku ówczesne amerykańsko-brytyjskie władze okupacyjne, nie zaś legalny rząd Iraku.

"Widzieliśmy, jak jeden kraj napadł na drugi, a potem ustanowił prawa, jawnie naruszając normy międzynarodowe - powiedział były minister, nawiązując do amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku. - Ten kraj staje się bardziej amerykański niż arabski".

W październiku wszedł w życie nowy statut trybunału, który czyni go ciałem powołanym przez suwerenny tymczasowy parlament iracki, wyłoniony w wyborach powszechnych 30 stycznia 2005 roku. Jednak Nuejmi argumentował, że język statutu pozostał niezmieniony, wobec czego trybunał jest "nielegalny".

Na początku rozprawy, gdy Clark, główny obrońca Saddama Chalil Dulejmi i inni członkowie zespołu obrony wstali i wyszli z sali, niezadowoleni, że sędzia nie pozwala wystąpić Clarkowi, Saddam również wstał i zaczął wołać, wymachując ręką: "To prawo jest +Made in America+. Niech żyje Irak, niech żyje państwo arabskie!".

Siedzący za Saddamem jego brat przyrodni Barzan krzyczał: "Niech żyje Saddam!", a potem zapytał: "Dlaczego nas po prostu nie  stracicie?".

W Tikricie demonstrowali w poniedziałek zwolennicy Saddama, którzy nazwali proces "sfabrykowanym przez Amerykanów", a w  Bagdadzie jego przeciwnicy, domagający się kary śmierci dla byłego prezydenta.

ss, pap