Plan pokojowy Libanu

Plan pokojowy Libanu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd Libanu przyjął pokojowy plan autorstwa libańskiego premiera Fuada Siniory ws. zakończenie konfliktu z Izraelem. Przewiduje on m.in. wycofanie wojsk izraelskich poza tzw. błękitną linię.
Jak określił to libański minister informacji Ghazi Aridi, rząd, w którym zasiadają również przedstawiciele Hezbollahu, zdecydował o "podtrzymaniu warunków ogłoszonych przez premiera w Rzymie". Podczas środowej konferencji w sprawie Libanu w Rzymie Siniora domagał się "natychmiastowego zawieszenia broni" i oskarżył Izrael o dokonanie "barbarzyńskich zniszczeń" w czasie trwającego ponad dwa tygodnie konfliktu.

Plan szefa libańskiego rządu przewiduje m.in. wymianę więźniów między Libanem a Izraelem pod auspicjami Komitetu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża oraz wycofanie wojsk izraelskich poza tzw. błękitną linię - granicę między Izraelem a Libanem, wytyczoną w roku 2000 po wycofaniu się sił izraelskich z Libanu południowego.

Siniora zwrócił się do Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby doprowadziła do umieszczenia kontrolowanego przez Izrael rejonu Farm Szebaa pod jurysdykcją Organizacji Narodów Zjednoczonych. Położone na styku granic Izraela, Syrii i Libanu Farmy Szebaa są - wraz ze Wzgórzami Golan - okupowane przez Izrael od czasów wojny izraelsko-arabskiej w 1967 roku; Bejrut uważa rejon Szebaa za "terytorium libańskie".

Wśród innych warunków znalazły się wzmocnienie stacjonujących w południowym Libanie sił ONZ pod względem wyposażenia, liczebności i uprawnień oraz pomoc ONZ w doprowadzeniu do przestrzeganiu ustaleń z 1949 roku oraz większe zaangażowanie wspólnoty międzynarodowej w dostarczenie Libanowi pomocy humanitarnej i w odbudowie infrastruktury.

W obradach konferencji w Rzymie wzięli udział przedstawiciele kilkunastu państw, delegacja Unii Europejskiej z Javierem Solaną na czele oraz Banku Światowego z jego prezesem Paulem Wolfowitzem. Nie uczestniczyli w niej przedstawiciele Izraela, ani Syrii i Iranu, które wspierają zwalczany przez Izrael Hezbollah. Uczestnikom spotkania nie udało się określić zasad rozejmu, który mógłby zakończyć walki między Izraelem a Hezbollahem.

Tymczasem izraelskie lotnictwo kontynuowało bombardowania; w nocy i nad ranem zbombardowało ponad 130 celów na terytorium Libanu. W atakach - jak poinformował funkcjonariusz libańskich służb bezpieczeństwa - zginęła co najmniej jedna osoba, a cztery zostały ranne.

Około godziny 7.30 czasu warszawskiego izraelskie myśliwce odpaliły w Nabatii pociski w kierunku trzypiętrowego budynku, którego domniemanym właścicielem był działacz Hezbollahu. Budowla została zrównana z ziemią. W domu obok od odłamków zginął mężczyzna. W innej budowli ranna została czwórka dzieci. Zbombardowane zostały również drogi w południowej części Libanu.

W nocy podstawowym celem ataków samolotów i śmigłowców był położony na libańskim południu Tyr (Sur), gdzie znajduje się regionalne dowództwo Hezbollahu. Stamtąd właśnie hezbollahowie dokonują ostrzału rakietowego położonych na północy Izraela miast, w tym największego izraelskiego portu morskiego - Hajfy. Według informacji libańskiej policji, izraelskie bomby i pociski spadły również w położonej na wschodzie Libanu Dolinie Bekaa. Celem tych nalotów była między innymi droga między miejscowościami Kilia - Dalafa, zapewniająca przejście z Bekaa do południowego Libanu.

W ciągu 17 dni konfliktu w Libanie po stronie libańskiej zginęło co najmniej 445 ludzi. Armia izraelska szacuje, że w tej liczbie mieści się co najmniej 200 bojowników szyickiego Hezbollahu. W Izraelu w wyniku ostrzału rakietowego fundamentalistów szyickich z Hezbollahu śmierć poniosło 51 Izraelczyków.

pap, em