Do usług!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na otwarciu rynku usług w Unii Europejskiej zarobią wszystkie kraje. Szkoda, że trzeba będzie czekać na to jeszcze 3 lata.
Tak jak związki zawodowe broniąc miejsc pracy produkują bezrobotnych, tak organizacje usługodawców (np. fryzjerów czy hydraulików) z krajów UE broniły dostępu do rynku konkurentom z innych krajów. Wszystko oczywiście obłudnie było tłumaczone troską o to, by klient otrzymywał jak najlepsze usługi. Faktycznie chodziło tylko o to, aby konkurencja nie obniżyła cen usług. Bowiem za brak prawdziwie wolnego rynku usług płacą konsumenci, czyli my wszyscy. Choć otwarcie rynku usług, mimo przyjęcia dyrektywy, w niektórych krajach i tak pozostanie fikcją, bowiem np. w Niemczech otwarcie każdego zakładu fryzjerskiego wymaga zgody samorządu zawodowego do którego przynależność jest obowiązkowa.

Od kilku lat integracja polityczna UE stanęła w miejscu. Właśnie dlatego, że nie skończono integracji gospodarczej. Jeżeli politycy europejscy chcą budować Stany Zjednoczone Europy, to najpierw muszą zgodzić się na to, aby zapanował w nich naprawdę wolny rynek. W USA jest nie do pomyślenia, aby jakiś stan uchwalił prawo zakazujące podejmowania pracy hydraulikom czy fryzjerom z innych stanów. W UE tego typu praktyki są na porządku dziennym.

Faktyczna integracja gospodarcza, a później polityczna Europy jest możliwa tylko w oparciu o wolny rynek. USA dorobiły się wspólnego dla wszystkich stanów pieniądza po 100 latach wolnego rynku. W przeciwieństwie do USA prawdziwie wolny rynek w Europie praktycznie nigdy nie istniał.