Paradoksy polityki jądrowej

Paradoksy polityki jądrowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
To naprawdę niezłe. Izrael, czyli państwo, które jako pierwsze w regionie miało broń jądrową buduje laboratorium, które ma pilnować atomowych ambicji Iranu. Akurat Iran jako ostatni w regionie pomyślał o militarnym programie jądrowym.
Śmiesznie, że próba generalna nowego ośrodka ma być przeprowadzona z pustyni Negev, czyli miejsca w którym sami Żydzi mają swój supertajny ośrodek atomowy. Ośrodek o którym wszyscy wiedzą m.in. dzięki zwierzeniom żydowskiego technika jądrowego Mordechaja Vanunu. W 1986 roku z detalami opowiedział brytyjskiej gazecie The Times o izraelskim programie zbrojeń atomowych. Na pustyni Negev właśnie wytwarza się pluton, oczyszcza się go i buduje bomby jądrowe.

Ośrodki do rejestracji podziemnych eksplozji jądrowych nie przez przypadek lokuje się tam gdzie są stacje sejsmiczne. Niektóre amerykańskie systemy do nasłuchiwania eksplozji jądrowych rozlokowane na dnie Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku dzisiaj służą do ostrzegania przed nadciągającymi falami tsunami. Sztuka polega na tym, żeby odkryć kiedy i jak Ziemia się trzęsie. Gdy wybuch atomowy jest duży - jak twierdzą specjaliści - łatwo odróżnić go od konwencjonalnego. Kłopot zaczyna się, gdy eksplozja jest mała. Tak jak ta sprzed kilku miesięcy w Korei Północnej. Do dzisiaj nie ma pewności czy wybuchła tam bombą jądrowa.

Nie ma potwierdzonych informacji o tym, że Izrael przeprowadził kiedykolwiek próbę swojej bomby jądrowej. Skoro takiej próby nie przeprowadził, Żydzi doskonale wiedzą, że można mieć bombę bez testowania jej. A skoro przeprowadził, wiedzą o tym, że można testować broń jądrową w tajemnicy przed światem zewnętrznym. W obydwu tych przypadkach niepotrzebna się wydaje baza, która za pieniądze ONZ powstanie na pustyni Negev. O co w takim razie chodzi?