Miliony dla kultury
Artykuł sponsorowany

Miliony dla kultury

Prace konserwatorskie przy obrazie "Ekstaza Św. Franciszka" El Greco
Prace konserwatorskie przy obrazie "Ekstaza Św. Franciszka" El Greco Źródło: blog.mnk.pl/Elżbieta Zygier
W ciągu ostatnich 15 lat na rachunek Funduszu Promocji Kultury trafiło z Totalizatora Sportowego ponad 2,1 mld złotych. Tylko w ubiegłym roku było to ponad 197 mln zł. Bez tych funduszy wiele, zwłaszcza lokalnych i oddolnych inicjatyw, nigdy nie miałoby szans na realizację.

Właściciel marki LOTTO bardzo chętnie i szczodrze wspiera polski sport. Zarówno zawodowy jak i amatorski. Ale mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że Totalizator Sportowy jest też jednym z największych mecenasów polskiej kultury. Pierwsze poważne kwoty na ten cel przeznaczył już 41 lat temu i od tej pory regularnie je zwiększa. Mowa zarówno o wykorzystaniu środków własnych spółki, jak i o pieniądzach z dopłat do gier liczbowych oraz loterii pieniężnych.

W skali kraju te liczby są potężne. Jak już wiemy,w przeciągu 15 ostatnich lat Totalizator Sportowy przekazał na ten cel z dopłat aż 2,1 mld zł. Tylko w 2017 r. było to ponad 197 mln zł. Jeszcze trzy lata wcześniej kwota ta była niższa o ok. 43 mln zł. Co roku wpływy z dopłat stanowią średnio ok. 5 proc. całego budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W jaki sposób i na co są wydawane tak duże kwoty? Rozstrzał celów jest olbrzymi. Wystarczy wspomnieć, że pierwszym gigantycznym przedsięwzięciem było współfinansowanie... odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie w 1971 roku. Ale fundusze szły też na przykład na zakup systemu zabezpieczającego obraz XVI-wiecznego malarza El Greco - "Ekstaza św. Franciszka".

To przykłady wspierania wielkiej polskiej kultury. Najważniejsze są jednak przedsięwzięcia regionalne i praca u podstaw. Bo o ile dosyć łatwo można znaleźć mecenasa dla El Greco, o tyle na wyposażenie świetlic wiejskich oraz domu kultury w Gminie Pełczyce kolejki zainteresowanych do wydania pieniędzy już nie ma. Totalizator Sportowy finansując Fundusz Promocji Kultury, przeznaczył na ten cel 20 tys. zł. Ćwierć miliona otrzymali również polscy Tatarzy na budowę centrum kultury i edukacji w Kruszynianach na Podlasiu - również z Funduszu Promocji Kultury.

Prace konserwatorskie przy obrazie "Ekstaza Św. Franciszka" El Greco

- W tak niezamożnym regionie jakim jest Sokólszczyzna 250 tys. zł to prawdziwa manna z nieba – tłumaczy Piotr Biziuk, redaktor naczelny i twórca największego regionalnego portalu iSokolka.eu – U nas nie ma siedzib paliwowych gigantów czy zachodnich firm motoryzacyjnych, które wyłożyłyby takie sumy na działalność kulturalną bez mrugnięcia okiem. Tutaj ogląda się każdą złotówkę zanim się jej... nie wyda – śmieje się Biziuk.

Ale fundusze Totalizatora Sportowego idą nie tylko na tzw. "twarde projekty", gdzie się buduje lub przebudowuje konkretne placówki – chociaż to rzeczywiście widoczne jest dla każdego gołym okiem. Wsparcie konkretnych inicjatyw artystów niszowych jest misją, która jest wypełniana od wielu lat. To także odbywa się za pośrednictwem Funduszu Promocji Kultury.

- Środki FPK są przeznaczane m.in. na promowanie i wspieranie ogólnopolskich i międzynarodowych przedsięwzięć artystycznych, w tym tych o charakterze edukacyjnym, twórczości literackiej i czasopiśmiennictwa, działań na rzecz kultury języka polskiego i rozwoju czytelnictwa, wspieranie czasopism kulturalnych i literatury niskonakładowej – tłumaczy Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Z FKP wspiera się też działania na rzecz ochrony polskiego dziedzictwa narodowego.

Utwory i działalność artystyczna Piotra Pawlika z Gościeszyna w kujawsko-pomorskim być może nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. Zamówienie, prawykonanie i rozpowszechnienie nagrania utworu na kwartet smyczkowy Stowarzyszenia Inicjatyw Społeczno-Kulturalnych TEMPERAMENTY nie kosztowało wiele – 7,5 tys. zł. To jednak zbyt wysoką kwota, by zebrać ją samodzielnie w Gościeszynie.

Identyczne dofinansowanie otrzymała Warmińsko-Mazurska Filharmonia w Olsztynie na prawykonanie utworu Justyny Kowalskiej-Lasoń z przeznaczeniem na flet i orkiestrę symfoniczną.

Fundacja Przyjaciół Sztuk AUREA PORTA z Konstancina-Jeziorna uzyskało z kolei pomoc na wydanie niepublikowanych do tej pory w Polsce dramatów Bogusława Schaeffera. A Fundacja Servire Veritati Instytut Edukacji Narodowej mogła pozwolić sobie na wydanie książki "Kłopoty Kacperka góreckiego skrzata" Zofii Kossak.

Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu otrzymało 85 tys. zł na konserwację unikatowej kolekcji tekstyliów poobozowych. Dzięki temu udało się także zabezpieczyć związaną z nią dokumentację.

Niezwykle istotne są też działania edukacyjne i praca z dziećmi i młodzieżą. Zwłaszcza w budowaniu tożsamości regionalnej.

Starduny pod Ełkiem są jednym z ostatnich miejsc, w których uczy się gry na cymbałach wileńskich. Lokalnie nie udałoby się jednak znaleźć na ten cel 40 tys. zł. 50 tys. zł dostało też Stowarzyszenie "Węgajty" właśnie z Węgajt na prezentacje muzycznych dramatów średniowiecza. Cykl spektakli operowych w warmińskiej wsi byłoby niewykonalne bez wsparcia dużego mecenasa. Mieszkańcy nie zapłacą za bilet na operetkę, bo większość nigdy wcześniej na niej nie była. Jeden z najbiedniejszych regionów Polski, gdzie bezrobocie ciągle jest wysokie a zarobki niskie powoduje, że mieszkańcy regionu mają niewielkie szanse na obcowanie z kulturą wysoką.

- Zapóźnienia w kulturze, szczególnie w mniejszych miejscowościach są bardzo duże. Dlatego tego typu pomoc jest niezwykle cenna – uważa Krzysztof Stawnicki, były dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Dobrzyniewie Dużym iprzewodniczący komisji kultury i promocji miasta Rady Miasta Białystok. - Bardzo dobrze, że tego typu fundusze trafiają do regionalnych ośrodków kultury albo lokalnych stowarzyszeń na terenie całego kraju. Dzięki temu zarówno instytucje z wielkiego Krakowa i Łodzi, mniejszego Brzeska czy Ełku, a nawet zapomnianej przez ludzi Hajnówki, mogą realizować swoją misję. Bo może ludzie o nich zapomnieli, ale pieniądze Totalizatora jednak tam trafiły i uratowały lokalne przedsięwzięcia – dodaje żartobliwie Stawnicki.