Eliza Olczyk: Mieszka pani w eleganckim apartamentowcu w eleganckiej dzielnicy Warszawy, czyli należy pani do finansowej elity. Zgodnie z pani własnymi słowami – wzorcowa kod-erka. Dlaczego nie chodzi pani na marsze kod?
Magdalena Ogórek: (śmiech) Mówiłam, że maszeruje głównie wielkomiejska elita, a ludzie w Polsce B czy nawet C – o których mówiłam w mojej kampanii wyborczej przed rokiem – mają inne problemy. Taka jest prawda. Na czele marszu KOD zwykle widzę eksbankowca Ryszarda Petru, szefów partii, które straciły władzę po ostatnich wyborach: Grzegorza Schetynę z PO czy Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL, wiceprzewodniczącą Twojego Ruchu Barbarę Nowacką, którą pamiętam głównie z haseł na temat aborcji, feminizmu i kar dla alimenciarzy. W każdym razie przy tych tematach widać było błysk w jej oku. To nie jest pełen przekrój społeczny.
To nie grzech.
Oczywiście. Obywatele mają prawo protestować, jeżeli coś im się nie podoba. Ale chciałabym też znać pozytywny przekaz stowarzyszenia KOD. Co chce robić poza walką z PiS? Nie wiem.
Ostatni marsz odbywał się pod hasłem niewyprowadzania Polski z Unii Europejskiej. To nie jest element programu?
Byłby, gdyby nie fakt, że Jarosław Kaczyński, prezes PiS, zapewnił, iż jego partia nie zamierza wyprowadzać Polski z UE.
A jednak w Sejmie z inicjatywy PiS powstał zespół, który ma policzyć nasze zyski i straty związane z obecnością w Unii. Załóżmy, że doliczy się strat. Co wtedy?
Nie ma co demonizować tej sprawy. W PiS najwyraźniej jest miejsce na różne opinie dotyczące Unii Europejskiej. Zresztą samozwańcze liderowanie Niemiec w Europie powoduje duże spustoszenia. Ojcowie założyciele UE byli nastawieni na współpracę gospodarczą i wtedy to działało. Dziś widzimy, że dopóki nie ma żadnych kłopotów politycznych, to Unia działa świetnie, ale gdy tylko pojawiają się problemy – z Grecją czy uchodźcami – to trzęsie się w posadach. W UE zabrakło na przykład zrozumienia dla faktu, że islam jest religią totalną obejmującą prawo, wizję życia i porządku społecznego. Muzułmanie nie asymilują się w Europie, bo ich religia wyznacza im zupełnie inny styl życia. Żaden muzułmanin nie będzie całował Europejczyka po rękach za to, że może tu mieszkać i żyć w pokoju.
Rozumiem, że krytykuje pani UE za przyjmowanie uchodźców. A co by pani zrobiła z imigrantami, którzy dotarli na wyspę Lesbos, Lampedusę czy do Turcji? odesłałaby ich pani z powrotem?
A jakie ja mam narzędzia, aby coś zmienić, skoro liderzy europejscy nie mają pomysłu na rozwiązanie tego kryzysu? Nikogo nie odsyłam do domu, ale zwracam uwagę, że część krajów arabskich nie przyjmuje imigrantów. Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt stanowczo nie przyjmują uchodźców. Dlaczego Europa ma to robić? Dlaczego Europejczycy mają z drżeniem serca wsiadać do samolotu, gdy widzą współpasażera o arabskiej karnacji? Dlaczego kobiety w Europie mają być narażone na molestowanie seksualne ze strony cudzoziemców? A to, że władze i media np. w Niemczech starały się to tuszować, jest absolutnie haniebne. PiS wydaje się lepiej rozumieć te problemy niż inne nasze partie. Dlatego nie rozumiem tej totalnej krytyki pod jego adresem, formułowanej od pierwszego dnia po wyborach. Przyglądam się temu z ogromnym zadziwieniem, bo nie rozumiem, dlaczego opozycja przeszkadza PiS rządzić.
Krytyka to jest żelazne prawo opozycji. A rząd i tak działa w komfortowych warunkach – ma stabilne zaplecze w sejmie, nie mu- si się dogadywać z koalicjantem.
Nie widzę aż tylu powodów do krytyki rządu PiS. Przeciwnie, z uwagą śledzę wszystkie pomysły dotyczące zmiany prawa i konstytucji. Sama w kampanii prezydenckiej mówiłam, że prawo trzeba napisać od nowa. Zaznaczam, że nigdy nie mówiłam o pisaniu całego prawa na nowo, z czego wyśmiewali się komentatorzy. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że prawo trzeba uporządkować, bo jeżeli tak się nie stanie, to nigdy nie uszczelnimy luk, przez które wypływają miliony złotych z podatku VAT.
Niektóre pani wypowiedzi z kampanii były odrobinę infantylne. Mówiła pani np., że wypełni cały pałac prezydencki ekspertami, a dla siebie znajdzie jakiś kącik, w którym będzie urzędowała.
Ależ tak to wyglądało w 1934 r., kiedy komisja kodyfikacyjna od nowa napisała Kodeks spółek handlowych, który do dzisiaj jest wzorem w Europie. Uważam,że prezydent powinien patronować zmianie prawa. Pamiętam, że Andrzej Duda w kampanii też o tym wspominał, co mnie cieszyło. I doprawdy jestem zniesmaczona atakami na głowę państwa i pierwszą damę. Ta próba wymuszenia na Agacie Dudzie deklaracji politycznych w sprawie aborcji albo określanie Andrzeja Dudy słowem „uczniak” jest nie do przyjęcia. Nie przypominam sobie takich ataków pod adresem poprzedniego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
On też nie miał lekko. Określano go mianem „komoruski”, zarzucano mu związki z wsi.
Ataków na prezydenta Dudę nie da się porównać z niczym. Ja mam do niego bardzo dużo sympatii i z uśmiechem patrzę na to, że jest w stanie swobodnie porozmawiać z premierem Kanady, że podczas wystąpień publicznych nie korzysta z kartki i reprezentuje nas z ogromną klasą.
Bardzo ciepło wypowiada się pani o prezydencie i w ogóle o pis. Skąd ta nagła miłość do tej formacji?
Stąd, że PiS do pewnego stopnia realizuje mój program wyborczy. To ja w kampanii prezydenckiej mówiłam, że trzeba zmienić konstytucję, określić precyzyjnie kompetencje i odpowiedzialność ośrodków władzy. Teraz mówi o tym prezes Kaczyński. Mówiłam o konieczności zorganizowania obrony terytorialnej, a dziś to samo mówi minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. To ja przekonywałam, że należy podnieść kwotę wolną od podatku, i PiS zamierza to zrobić.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.