Magdalena Łyczko
Arystokraci są trochę jak angielska królowa – wprawiają w zakłopotanie, bo nie wiadomo, jak się do nich zwracać i jak się w ich towarzystwie zachować. Na szczęście pokazują, że są takimi samymi ludźmi jak Kowalscy czy Nowakowie. Z jedną tylko różnicą – znakomicie znają historię i wszystkie linie pokrewieństwa w swoim rodzie. – Przekopuję właśnie albumy rodzinne. Znalazłem już kilkadziesiąt zdjęć naszych przodków. Wieszam je na ścianie jak w jakiejś izbie pamięci. Zamieszczam nawet podpisy, bo nie wszystko da się spamiętać – mówi Jerzy Donimirski, członek Zakonu Maltańskiego i współorganizator Opłatka Maltańskiego. – Nie traktuję tradycji jako rzeczy, która jest obowiązkiem, nakazem, ale jako coś, co jest podstawą naszego funkcjonowania – tłumaczy Jan Lubomirski-Lanckoroński. – To bardziej pielęgnowanie korzeni. Przecież każdy pamięta o swoich rodzicach, dziadkach, pradziadkach. Nawet gdybyśmy nie chcieli, i tak byli, są i będą w nas zakorzenieni. Tradycja to coś, co mamy we krwi. Czy na pewno i czy zawsze? – Odbiór tradycji zależy od tego, ile mamy lat – przekonuje Mikołaj Rey, w którego żyłach płynie krew Mikołaja z Nagłowic. Rey dzieciństwo spędził we Francji na zamku w Montrésorze, w małej miejscowości nad Loarą. – Będąc dzieckiem, zupełnie naturalnie odbierałem to, że żyję w takim, a nie innym miejscu, oraz że mam wielką rodzinę. Jak każdy nastolatek, miałem okres buntu, wtedy rodzinne tradycje kojarzyły mi się przede wszystkim z długimi brodami wujostwa i perfumami starych ciotek. Nie dostrzegałem w tym większego sensu. Do matury byłem anonimowym Nikolasem, po pierwszej wizycie w Polsce zrozumiałem znaczenie Reja dla Polaków. Jedną z zalet wielkiej rodzinnej arystokratycznej „sieci” była możliwość poznania całego świata, bo okazywało się, że krewnych mamy na każdym kontynencie, a w razie dalekiej podróży wystarczył jeden telefon babci, by odnaleźć ich na drugim końcu świata. Zawsze można było się u nich zatrzymać i nawiązać nową rodzinną więź.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.