Skandal związany z rozmową przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego z jednym z najbogatszych Polaków uderza w fundamenty naszej gospodarki, a zatem i państwa. Bezpieczeństwo systemu bankowego ma pierwszorzędne znaczenie. W ślad za tym – jakość nadzoru. A jedną z najgorszych rzeczy, jaka może się zdarzyć, jest panika, run na banki, gdy klienci chcą wyciągnąć swoje pieniądze. Takie skandale i zamieszanie mogą ją wywołać. Wbrew pozorom, w całej sprawie nadal więcej jest niewiadomych niż faktów. Oto kluczowe pytania (o problemie nadzoru nad rynkiem finansowym piszemy w tym wydaniu). Czy nagranie rozmowy między Markiem Chrzanowskim a Leszkiem Czarneckim jest autentyczne i co nie zostało ujawnione? Na pierwszą część pytania odpowiedzą biegli. Jeśli natomiast opinia publiczna nie może poznać całej rozmowy ze względu na tajemnicę bankową lub inne przeszkody prawne, pozostaje mieć nadzieję, że wymiarowi sprawiedliwości nic nie umknie.
Co działo się między nagraniem rozmowy w marcu a jej ujawnieniem w listopadzie? W grę wchodzą dwa scenariusze: albo Leszek Czarnecki zwyczajnie bał się, że oskarżenie przewodniczącego KNF ściągnie na niego kłopoty, albo podejmował inne działania. Biznesmen jest akcjonariuszem i członkiem rady nadzorczej spółek publicznych notowanych na warszawskiej giełdzie. Muszą one działać transparentnie. „Prezes Czarnecki musiał przygotować swoje biznesy do tego, co się dzieje” [teraz] – mówił w TVN24 jego prawnik Roman Giertych. I lustrzane odbicie: szef KNF podzielił się podczas tej rozmowy ważnymi informacjami, w tym zagrożeniem wykupu banku za 1 zł, tylko z jednym akcjonariuszem Idea Banku. Czy „plan Zdzisława” był nielegalny? Przejmowanie banków za przysłowiową złotówkę mieści się w katalogu dozwolonych prawem działań ratunkowych.
Co działo się między 7 listopada, kiedy została zawiadomiona prokuratura, a 13 listopada, gdy sprawę upubliczniono? Wejście agentów CBA do siedziby KNF po wizycie Marka Chrzanowskiego stało się przedmiotem anegdot („Stolica jest tak zakorkowana, że z siedziby CBA do KNF jedzie się dłużej niż z Singapuru”), niemniej jednak dodam, że nie można wykluczyć, iż o czymś nie wiemy, co stawiałoby działania agentów w innym świetle. Na przykład o wcześniejszej wizycie (tylko przykład!). Wreszcie najciekawsze: co chce osiągnąć Leszek Czarnecki? Śledzę losy najbogatszych Polaków od lat. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że Leszek Czarnecki pójdzie uzbrojony w dyktafony nagrywać rozmowę z szefem KNF, potem ją upubliczni i zatrudni w roli prawnika niestroniącego od polityki Romana Giertycha – nie uwierzyłbym. Pieniądze lubią ciszę. Szybkiego wyjaśnienia wymaga jeszcze jedna ważna sprawa. Na stację TVN padł cień w związku z realizacją słynnego reportażu o urodzinach Hitlera.
Otóż główny organizator miał zeznać, że odbyły się, bo ktoś zlecił ich przeprowadzenie za 20 tys. zł, domagając się dodatkowo obecności dziennikarki TVN (pod przykryciem). Część publicystów dała wiarę tym zeznaniom. Podobnie niektórzy politycy. Rozumiem. Jednak w piątek o tym, że urodziny wyglądają na prowokację, napisał na Twitterze Joachim Brudziński (sylwetkę ministra spraw wewnętrznych przedstawiamy w wydaniu), pytając, co na to właściciele TVN. A to już zupełnie inna sprawa, jeśli minister takiego resortu w taki sposób krytykuje dziennikarzy. Kto ma rację? Wyjaśniło się za to coś innego. Prowizorka, chaos, brak pomysłu – zarzutom przed 11 listopada kierowanym do obozu rządzącego nie było końca. Ostatecznie przeżyliśmy wzruszające święto, z imprezami organizowanymi centralnie i oddolnie. Na ten temat rozmawiam z wicepremierem Piotrem Glińskim. Zapraszam do „Wprost”. g
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.