Filip Lech
Nie wiem, kiedy po raz pierwszy usłyszałem muzykę Pendereckiego, ale jego samego kojarzę od dziecka. Musiałem zobaczyć go kiedyś w telewizji, może na okładce jakiejś kolorowej gazety, w której zamieszczono sesję zdjęciową kompozytora i jego żony, Elżbiety? W każdym razie, kiedy zaczynałem poznawać meandry muzyki współczesnej, jednym z mocnych punktów odniesienia była ta dostojna i elegancka postać. Pochodziła jakby z innego świata. Dziś już wiem, że Krzysztofa Pendereckiego z tym, co tu i teraz, łączy więcej, niż myślimy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.