Uczniowie nazywali go „Sean Connery”, bo przypominał słynnego odtwórcę roli króla Artura. Siwobrody zakonnik Ludger S. był jezuickim „królem” w elitarnym Aloisiuskolleg w Bonn. Miał władzę absolutną, gdy pojawiał się w gimnazjalnym internacie Stella Rheni, na uczniów padał blady strach. Niektórzy chłopcy mieli dodatkowe powody, by się go bać. Ludger S. gra dziś jedną z głównych ról w zataczającym coraz szersze kręgi skandalu z wykorzystywaniem seksualnym nieletnich przez niemieckich zakonników.
Miguel Abrantes Ostrowski najchętniej wymazałby z pamięci szkolne lata. Należy do pierwszych, którzy zdecydowali się przełamać barierę wstydu, pisze i opowiada. Na duchownych pedofilów próbował już zwrócić uwagę kilka lat temu w książce „Sacro pop", wtedy jednak nikt mu nie wierzył i posądzano go o konfabulację. Wspomnienia z piątej klasy, gdy jezuicki wychowawca spytał wówczas trzynastoletniego Ostrowskiego, co znaczy „rock’n’roll”, i objaśnił po swojemu: „nic innego jak po prostu pie…enie, synu” – uznano za tyle barwne, co nic nieznaczące. Obecnie biskup Norbert Trelle z Hildesheim uderza się w piersi w liście otwartym do wiernych: „Niestety, patrząc z dzisiejszej perspektywy, nie przyjęliśmy tych zarzutów z należytą powagą i nie doceniliśmy skali tego zjawiska”.
Więcej możesz przeczytać w 10/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.