Grzegorz Napieralski chce władzy. Już szykuje się w blokach. Ćwiczy wystąpienia, szykuje PR-owskie grepsy, notuje rady ekspertów i rozstawia starych towarzyszy po kątach. Czy wie, że na jego plecach do rządu chcą wjechać ludzie z Ordynackiej?
Takiego ruchu w siedzibie SLD przy Rozbrat nie było od lat. Zatęchłe korytarze co rusz przecinają 20- i 30-latkowie, wszędzie kręcą się studenci. Chłopaki preferują swetry i T-shirty, a dziewczyny – legginsy. Pośród młodych kilku wąsatych działaczy pamiętających czasy starych towarzyszy z KC. W sekretariacie przewodniczącego od rana grzeje się telefon. Dzwoni partyjny aktyw, ale nie tylko.
– Zgłasza się do nas coraz więcej byłych podsekretarzy stanu, dyrektorów departamentów i dyplomatów związanych z lewicą. Mówią wprost: „Chcielibyśmy z wami pracować. Czego wam trzeba? Projektów, ekspertyz? Możemy to przygotować" – opowiada rzecznik SLD Tomasz Kalita. – Niektórzy z nas nawet żartują, że jeśli przychodzą do nas i urzędnicy, i atrakcyjne kobiety, to znaczy, że naprawdę idziemy w górę. SLD ma dziś seksapil i przyciąga.
Więcej możesz przeczytać w 7/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.