Oskarżam Graczyka – recenzja osobista

Oskarżam Graczyka – recenzja osobista

Dodano:   /  Zmieniono: 
Książka Romana Graczyka „Cena przetrwania”, o inwigilowaniu „Tygodnika Powszechnego” przez SB, skłania do rozmaitych uwag, ale nie bardzo skłania do dyskusji. Jest to książka dla mnie oburzająca i paskudna, chociaż – niestety – podłość w niej zawarta mieści się nieźle w polskiej tradycji.
Nie mam zamiaru polemizować z autorem, który opiera swoje rozumowanie na  danych SB, ale interpretuje je tendencyjnie, nieuczciwie, a swoje niezliczone hipotezy opiera na niczym lub prawie niczym. Nie jest to  jednak specjalnie ważne. Ważne jest, że ojczyznę moją i ojczyznę setek tysięcy Polaków, czyli dawny „Tygodnik Powszechny" i jego środowisko (mowa o latach 1945-2005), Graczyk chce zniszczyć, mam wrażenie, że po  to, by sprawić sobie przyjemność. Robią to zresztą pośrednio również jego koledzy z redakcji obecnego „Tygodnika”.

Graczyk opluwa żywych, a  pamięć po martwych bezcześci. Teza książki jest bowiem następująca: „Tygodnik Powszechny" przetrwał dzięki temu, że wiele ważnych postaci z  jego redakcji na rozmaite sposoby współpracowało z SB. Pytanie zasadnicze: czy było warto? Odpowiedź: raczej nie. Dowody współpracy niemal żadne, jednak dla Graczyka „Tygodnik” był częścią systemu komunistycznego, i to jest zasadnicza konkluzja.

Inne dowody polegają na  formułowaniu hipotez, jak sam Graczyk pisze, „słabych hipotez". Na  przykład rachunek ze spotkania w kawiarni. Albo kilkadziesiąt razy powtarzające się sformułowania w rodzaju „prawdopodobnie z tego wynikało” lub „można przypuszczać, że świadczyło to o współpracy”. W  całej książce nie ma ani jednego niewątpliwego dowodu na współpracę wybitnych ludzi z „Tygodnika”, chociaż są na współpracę sekretarki Stanisława Stommy czy tego rodzaju osób. Wreszcie Graczyk wygłasza opinie polityczne, że spotykanie się z władzami PRL oraz obecność w  Sejmie były ceną za „przetrwanie”. Do tego jeszcze wrócę.

Otóż moja teza jest następująca, pozwalam sobie na smutny żart: nawet gdyby Jerzy Turowicz, Stanisław Stomma czy Stefan Kisielewski byli agentami SB, „Tygodnik" byłby najważniejszą duchową ostoją polskiej inteligencji przez 50 lat, z przerwą 1953- 1956. Istota książki Graczyka zaś mieści się doskonale w historii podłości w Polsce, która powodowała, że o  agenturę oskarżano największych: Maurycego Mochnackiego, Stanisława Brzozowskiego czy Józefa Piłsudskiego, a niedawno Czesława Miłosza. Polacy potrafią zrobić tak wiele, żeby samym sobie napluć w twarz, że  Graczyk na tym tle specjalnie się nie wyróżnia.

Jednak ja z „Tygodnikiem Powszechnym" byłem związany jako czytelnik od lat 60., jako autor i  członek zespołu od l969 do 2008 r., kiedy to wszelkie więzi zerwałem, bo  widać było, że dawny „Tygodnik Powszechny” podlega gwałtownej dewastacji (podobnie postąpili Władysław Bartoszewski, Krzysztof Kozłowski czy  Jacek Woźniakowski i inni). Dlatego nie mogę pozostawić tej książki bez komentarza.

W 1956 r. jeden z intelektualnych przywódców grupy skupionej wokół „Tygodnika", Antoni Gołubiew, opublikował tekst zatytułowany „Polska leży nad Wisłą”. To można uznać za motto „Tygodnika” od początku do 2005 r. Polska leży nad Wisłą, czyli tu jest nasza ojczyzna, chociaż zniewolona, ale jednak tu trzeba myśleć i, jak się da, działać, bo  innymi możliwościami nie dysponujemy. Stanowisko to podzielało wielu mądrych ludzi, jak Jerzy Giedroyc, Juliusz Mieroszewski czy – co widać w  ostatnio wydanej wymianie korespondencji – Maria Dąbrowska i Jerzy Stempowski. Oczywiście, zawsze trwała i musiała trwać dyskusja o tym, co  jest dopuszczalne, skoro się działa legalnie w państwie wrogim. Na ten temat będziemy rozmawiali jeszcze przez wiele dekad, tak jak do dzisiaj nie ma jednego zdania na temat postawy margrabiego Wielopolskiego.

Ponieważ nie wszyscy czytelnicy żyli w tamtych czasach lub byli blisko z  „Tygodnikiem" związani, opowiem, jak to było. Kiedy w latach 70. i 80. często przyjeżdżałem do „Tygodnika”, potem nawet w nim pracowałem, byłem świadkiem regularnie powtarzającej się sceny. Krzysztof Kozłowski dzwonił do cenzora, wściekał się na niego, wymyślał mu od idiotów, rzucał słuchawkę, a potem Mieczysław Pszon dzwonił ponownie, starał się coś uzyskać i sytuację załagodzić. Wedle IPN współpraca z cenzurą równała się współpracy agenturalnej i trzeba to w oświadczeniu lustracyjnym zgłosić. Takie są konsekwencje reguł ustalanych przez pokolenie, którego wtedy na świecie nie było. A z cenzurą nie walczył nikt z wyjątkiem kilku pism katolickich.

Z faktu, że wybraliśmy życie nad Wisłą, wynikały także rozmaite nieprzyjemne konieczności: rozmów z  politycznymi przedstawicielami władzy (Stanisław Stomma rozmawiał wielokrotnie z Zenonem Kliszką), walki o zezwolenie na druk nie 30, lecz 40 tys. egzemplarzy (sprzedać można było co najmniej 300 tys.) czy  kontaktów przy wyjazdach, bardzo licznych wyjazdach do Niemiec cudownego Mietka Pszona, który – razem ze Stanisławem Stommą –  rozpoczął cały dialog polsko-niemiecki. I naturalnie bardzo często jeździli do RFN, a potem, by znowu dostać paszport, musieli o tym opowiadać władzom. Wiemy, co mówili – prawdę. Więc na czym polega zarzut Graczyka? Że w tak ważnej sprawie spotykali się z przedstawicielami władz politycznych? Przecież to absurd, to oni w znacznej mierze przygotowali grunt pod spotkanie Gomułki z Brandtem w 1970 r.

Nie żyliśmy w świecie wolnym, ale wielcy ludzie z „Tygodnika Powszechnego" potrafili wytworzyć świat wolny wokół siebie. Choć czasem okazywało się to naiwnością. Kiedy już zostałem dopuszczony do wewnętrznego kręgu „Tygodnika”, spotykaliśmy się na tajnych politycznych naradach w  mieszkaniu wspaniałego człowieka, przyjaciela Karola Wojtyły, księdza Andrzeja Bardeckiego, który udzielał mi zawsze mądrych rad w  najtrudniejszych perypetiach życiowych. Byliśmy pewni z Jerzym Turowiczem na czele, że tam możemy rozmawiać swobodnie. A po 1989 r. okazało się, że wszystkie te rozmowy były podsłuchiwane z sąsiedniego mieszkania.

Jednak każdy wyjazd do Krakowa do „Tygodnika" stanowił wycieczkę do ogrodu wolności. Redakcja należała do tego ogrodu, ludzie w  niej pracujący i przede wszystkim samo pismo. Tylko raz się zdarzyło, że wyrzucono jedną z ważnych osób, ale i to za zwyczajne ludzkie świństwo, niemające nic wspólnego z komunizmem. Pismo zaś poza tym, że było bardzo dobre, było także nienagannie przyzwoite, to znaczy nigdy nie posługiwało się kłamstwem. Całej prawdy oczywiście wówczas powiedzieć nie było można, ale nie kłamać wcale nie było tak łatwo. „Tygodnik” nigdy nie kłamał, chociaż ulegał złudzeniom, na przykład w  1971 r., że za Gierka będzie trochę lepiej.

„Tygodnik" był przede wszystkim pismem katolickim. Reprezentował tradycję personalistyczną, a  potem posoborową i na tym tle dochodziło do sporów z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, ale to były spory o metody, a nie o cele. Potem przyszedł przyjaciel niezawodny, który także potrafił skarcić, czyli kardynał Karol Wojtyła i Jan Paweł II, który wychowywał się także w „Tygodniku Powszechnym”.

Miałem wielkie szczęście, bo jeszcze zdążyłem się zaprzyjaźnić z ludźmi wolnymi i wielkimi z kręgu „Tygodnika", jak Jerzy Turowicz, Hanna Malewska, Stefan Kisielewski, Stanisław Stomma, Mieczysław Pszon, Krzysztof Kozłowski czy Henryk Krzeczkowski, oraz z  zagranicy – jak Konstanty Jeleński, Gustaw Herling-Grudziński czy Józef Czapski. Bez nich nie byłoby mnie takiego, jaki jestem.

Miałem wielkie szczęście. Mogłem go nie mieć. Graczyk nie napisał o kontaktach Jerzego Turowicza czy Stefana Kisielewskiego z władzami i SB. A wszyscy takie kontakty mieli, z czego nie wynika, że byli TW, czego zresztą nikomu Graczyk udowodnić nie potrafi. Poprzestaje na podejrzeniach, hipotezach, insynuacjach.

Moje szczęście nie było już dane następnemu pokoleniu, ludziom młodszym ode mnie o dwie dekady. Z tego jednak nie wynika, że  wolno im moje szczęście obracać w pył czy w podłość. Jeden z redaktorów obecnego „Tygodnika" kilka dni temu mówił w radiu w związku z książką Graczyka, że były dwie szale: z jednej strony zasługi „Tygodnika”, z  drugiej współpraca z SB, bez której tych zasług by nie było. Ale myli się ów człowiek bardzo. Współpracy nie było, kontakty ze wszystkimi istniejącymi władzami być musiały, jednak przede wszystkim waga, na  której można było to zbadać, nie istnieje, jak nie istnieją owe szale. Wszystko było po jednej stronie, wszystko było po tej stronie, gdzie był wielki Jerzy Turowicz. Można tego nie rozumieć, ale nie wynika z tego, że wolno obrażać.

Dlaczego to pokolenie tak bardzo odczuwa potrzebę poniżania innych? Naturalnie nie wszyscy, ale wielu. Kogóż to, poczynając od Lecha Wałęsy, już nie opluto? Zapewne dlatego że, ci, którzy plują, sami okazali się mniej utalentowani, mniej szczęśliwi i niezdolni do życia w wolności. Niewola to nie był przywilej, ale wolność jest ciężarem, z wolności trzeba umieć robić pożytek. Nieszczęśliwi dawni członkowie partii i nieszczęśliwi ci, którzy ani nie siedzieli w więzieniu, ani nie zbudowali własnej mądrości, żywią się nienawiścią i podłością. Jak zawsze w historii karły chciałyby uciąć głowę wyższym od siebie, żeby przestać być karłami. Jak zawsze w historii ludzie mali nienawidzą ludzi wspaniałych. Tak jest z  częścią produkcji IPN, tak też jest w przypadku książki Romana Graczyka. Graczyk na przykład w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" mówi, że wygląda na to, że Pszon w 1968 r. współpracował z SB w sprawach niemieckich, a  zapis w ewidencji dotyczący Haliny Bortnowskiej nie jest przesądzający. „Wygląda na to?”. To na takiej podstawie formułuje akt oskarżenia?

Tak jak z niektórymi ludźmi z IPN jest też w przypadku części polityków. Nie  lubią podziwiać, cenić, szanować czy uczyć się. Wolą poniżać, bo im wtedy łatwiej. W historii Polski, która tak często była historią niewoli, jest to wyjątkowo paskudne, bo nasze życie zależy od tego, czy  nasza pamięć dobrze funkcjonuje, czy potrafimy następnym pokoleniom przekazać nasze wartości, bo bez tej tradycji wartości – jak pisał Tocqueville – życie nie ma sensu. Książki takie jak Romana Graczyka w  niczym mi rozumienia świata nie zakłócą, ale piszę, by ostrzec: oto idzie nieprzyjaciel, który może zdeprawować następne pokolenia.

Więcej możesz przeczytać w 8/2011 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 8/2011 (1463)

  • Jedna ojczyzna, dwa niepatriotyzmy20 lut 2011, 12:0016 lutego o poranku szerokie rzesze ludności dowiedziały się, że Platforma Obywatelska ma 46 proc. poparcia. Za dużo. Bo przecież miało jej spadać i wydawało się, że spadać zaczynało.4
  • Na skróty20 lut 2011, 12:00Aborcja wyborcza SLD w zbliżającej się kampanii wyborczej stawia na liberalizację prawa aborcyjnego, a właściwie na rozpętanie burzy wokół tematu aborcji. Wiadomo, że PiS będzie takiej inicjatywie przeciwne, a PO zostanie postawiona pod ścianą, bo...6
  • PiS jak Indiana Jones20 lut 2011, 12:00Różne rzeczy mogą spotkać człowieka na korytarzach TVN. Ja na przykład spotkałem posłankę Elżbietę Jakubiak z PJN szepczącą z posłem… Mariuszem Błaszczakiem z PiS. Gdy mnie zobaczyli, wyglądali na nieco zmieszanych. Takie szeptanki mogą tej...9
  • Bukiet męskiej szatni20 lut 2011, 12:00Jeszcze tydzień temu Marcin Kydryński był koneserem muzyki do windy. Dziś tabloidy obwołują go pedofilem i rasistą, bo ktoś przeczytał jego książkę o Afryce sprzed 15 lat, w której Marcin fantazjuje o afrykańskich dwunastolatkach. Oj tam, dajcie...10
  • Dobry proboszcz archidiecezji20 lut 2011, 12:00– Gdyby tylko kardynał zechciał posłuchać dobrych rad… – wzdychają krakowscy jajogłowi – to może udałoby się uniknąć tej wpadki z krwią.12
  • Gry rodzinne20 lut 2011, 12:00W tej grze Marta Kaczyńska czasem jest rozgrywającą, a czasem kartą. Raczej asem niż damą pik. Jedno jest pewne – to nie historia rodzinnej miłości.16
  • Zasady Czyngis-chana20 lut 2011, 12:00Kiedy Jolanta Fedak mówi o Waldemarze Pawlaku, to dostaje rumieńców wzruszenia. Kiedy chce być miła dla swojej podwładnej, to mówi do niej „buba” albo „żabcia”. Ale biada temu, kto stanie jej na drodze.20
  • Czy premier jeszcze może?20 lut 2011, 12:00Żadnych nerwowych ruchów. Zapowiedzieć reformy już teraz, ale przeprowadzać po wyborach. Zakończyć spór ze Schetyną. Donaldowi Tuskowi radzą jego poprzednicy.23
  • Oskarżam Graczyka – recenzja osobista20 lut 2011, 12:00Książka Romana Graczyka „Cena przetrwania”, o inwigilowaniu „Tygodnika Powszechnego” przez SB, skłania do rozmaitych uwag, ale nie bardzo skłania do dyskusji. Jest to książka dla mnie oburzająca i paskudna, chociaż –...26
  • Berlusconi a sprawa polska20 lut 2011, 12:00Minister Radziszewska jaka jest, wiemy. To znaczy wiemy, że nie jest modelką topless. Poza tym różnice między Polską a Włochami nie są tak duże.28
  • Nie będę już się ciął20 lut 2011, 12:00Syty, trzeźwy, zadowolony 50-letni Maciek Maleńczuk śpiewa dla Miedwiediewa i starszych pań. A publiczność wstaje i klaszcze.30
  • Czy mogę się przysiąść z kanapką?20 lut 2011, 12:00Studenci, policjanci i kelnerzy szkolą się z protokołu dyplomatycznego. Z etykiety biznesu szkolą się bezrobotni. Z kindersztuby nie szkoli się prawie nikt, bo przecież dobre maniery Polak wynosi z domu.36
  • Aborcja, mój obowiązek20 lut 2011, 12:00O aborcji ginekolodzy boją się głośno mówić. Na wszelki wypadek, bo prokuratury zrobiły się bardzo dociekliwe. Tylko jeden nie ma oporów.40
  • Szczęsny, syn Szczęsnego20 lut 2011, 12:00W debiucie w lidze angielskiej powstrzymał Wayne'a Rooneya. W debiucie w Lidze Mistrzów – nie tylko Leo Messiego, ale też całą Barcelonę! A ma 20 lat. Fenomenu Wojtka Szczęsnego z Arsenalu nie sposób wyjaśnić bez fascynującej historii ojca.42
  • Egipska plaga20 lut 2011, 12:00Po kairskiej rewolucji pewnie rzadziej będziemy jeździć na wakacje do Egiptu. Ale wygląda na to, że akurat za nami Egipcjanie tęsknić nie będą. Bo turystami jesteśmy fatalnymi: skąpymi, zakompleksionymi, w dodatku z upodobaniem do alkoholu i...46
  • Multikulti bez multi20 lut 2011, 12:00Polityka wielokulturowości przez lata była przedmiotem dumy w wielu krajach Europy. Nagle ogłoszono jej śmierć. Właśnie w chwili gdy na kontynent dociera kolejna wielka fala nielegalnych emigrantów z Afryki.48
  • Rosja pod sztandarem proroka20 lut 2011, 12:00Konflikt między muzułmanami i nacjonalistami staje się jednym z głównych problemów rosyjskiego państwa. Czy Rosji może grozić „scenariusz egipski”?52
  • Rewolucja z telenoweli20 lut 2011, 12:00Amerykę Łacińską, najbardziej katolicki kontynent świata, ogarnęła rewolucja obyczajowa. Homoseksualiści, którzy ją wywołują, od lat jako broni używają telewizji.54
  • Zemsta w spódnicy20 lut 2011, 12:00Cierpliwość Włochów do Silvio Berlusconiego właśnie się wyczerpuje. W każdym razie cierpliwość Włoszek. Kobiety chcą dokonać rewolucji nad Tybrem.56
  • Ostatni bój Nokii20 lut 2011, 12:00Dwa indyki nie czynią orła – komentują rywale sojuszu Nokii z Microsoftem. Jeśli fiński gigant przegra toczoną dziś bitwę o prymat na rynku telefonów komórkowych, to szybko może się stać karłem.58
  • Chłopi z Marszałkowskiej20 lut 2011, 12:00Co to jest – nie sieje, nie orze, ale zbiera? Wiadomo – nowy gatunek chłopa, wyhodowany dzięki pieniądzom z Brukseli. Co zbiera? Jak to co – dopłaty!62
  • Tramwaj zwany pożądaniem20 lut 2011, 12:00Nie wystarczy dobry tramwaj, żeby wygrać przetarg. Bydgoska Pesa doprowadziła do tego, że mieszkańcy miast domagają się od samorządowców zakupu właśnie jej pojazdów. Dlaczego? Bo są ładne i ciche.66
  • Tańczący z Biedronką20 lut 2011, 12:00Alexandre Soares Dos Santos stał się jednym z najbogatszych Portugalczyków. Może za to dziękować milionom Polaków, którzy przychodzą na zakupy do Biedronki.68
  • Mózg na bieżni20 lut 2011, 12:00Każdy wie, że sport to zdrowie. Ale naukowcy wcale nie są pewni dlaczego. Bo na przykład: czy od biegania można schudnąć? Można, jeśli nie mamy przeciw sobie własnego umysłu.70
  • Ewangelia według Chwina20 lut 2011, 12:00Nowa książka Stefana Chwina „Panna Ferbelin” to pozornie historyczna powieść osadzona w scenerii Gdańska. W rzeczywistości: fantazja o ponownym przyjściu Chrystusa, z wyraźnymi odniesieniami do najnowszych losów Polski.72
  • Werter z internetu20 lut 2011, 12:00Film o nastolatkach pogrążonych w odmętach internetu? Pomysł niby banalny, ale Jan Komasa przeobraził go w robiący wrażenie pokoleniowy manifest. I odniósł sukces na festiwalu w Berlinie.75
  • Gangi Hollywood20 lut 2011, 12:00Oscary to wielkie widowisko, wielkie pieniądze, ale też zakulisowe walki, wielcy przegrani i największe pomyłki. 27 lutego znów czeka nas ta noc.78
  • Dwóch Speerów20 lut 2011, 12:00Ojciec budował dla Hitlera. Syn buduje dla bliskowschodnich szejków. Młodszy nie przyznaje się do starszego, ale podobieństwa między nimi odkryć można bez trudu.80
  • Przemoc i forma20 lut 2011, 12:00Piotr Uklański pokazuje swoje dziecięce rysunki, by opowiedzieć o traumatycznych rodzinnych doświadczeniach. Wielki ironista polskiej sztuki w końcu spoważniał?82
  • Rewolucja na poważnie20 lut 2011, 12:00Zapomnieliście już, że rock może być muzyką graną na serio? To posłuchajcie Arcade Fire. Kanadyjczycy właśnie wkroczyli na salony: przed tygodniem odebrali najbardziej prestiżową amerykańską nagrodę Grammy za album roku.84
  • Egipt, moja mała pomoc naukowa20 lut 2011, 12:00Realia dziejów dowodzą, że polityki korzystnej dla wszystkich nie ma.88
  • Wszystko o finansach. Tematyczny dodatek promocyjny20 lut 2011, 12:00Od redaktora: Dbajcie o imageW naszych dodatkach obiecaliśmy promować najlepsze oferty i rozwiązania, z jakimi instytucje finansowe wychodzą do klientów. Co nie oznacza, że wymalujemy bankom, ubezpieczalniom i innym firmom finansowym odrealnioną...90
  • Emocje na platformie20 lut 2011, 12:00Specjaliści mówią – ten rynek jest trudny i nie dla każdego. Łatwo tu o duże zyski, ale i o spore straty. Mimo to przyciąga coraz więcej inwestorów.91
  • PR-em w kryzys20 lut 2011, 12:00Nasze banki i towarzystwa ubezpieczeniowe nie najlepiej sobie radzą w sytuacjach niespodziewanych napięć i ataków ze strony klientów. Wpadki potęgują społeczne emocje. Zwłaszcza że od instytucji finansowych oczekuje się często więcej niż od innych...92
  • Polisa na przewał20 lut 2011, 12:00Przekupić, skłamać, zniszczyć, upozorować i… zgłosić się po wypłatę. Tak działają oszuści ubezpieczeniowi. Towarzystwa się bronią, ale często mało skutecznie94
  • Ubezpieczenie z reklamy20 lut 2011, 12:00Czy firmy zachęcające do wykupienia ubezpieczenia komunikacyjnego mogą kłamać? Skądże. Najwyżej nie mówią całej prawdy. Efekt bywa taki sam: za polisę zapłacimy nawet kilkaset złotych więcej, niż się nam wcześniej wydawało.95
  • W poszukiwaniu dzikiego łososia20 lut 2011, 12:00Moje doświadczenia z łososiem to pasmo sukcesów.96
  • ZUSOFEdaki dla draki20 lut 2011, 12:00Siedem powodów, dla których dobrze jest reformować ZUS poprzez psucie OFE.97
  • Mimetyk polski, czyli trudna sztuka przetrwania20 lut 2011, 12:00Opis: James Cameron, reżyser, stoi na odrapanym przystanku PKS. Jego agent, umawiając spotkanie z Waldemarem Pawlakiem, podał mu dokładne współrzędne GPS. Tymczasem we wskazanym miejscu nie ma nikogo. Cameron rozgląda się, gdy nagle ktoś puka go w...97
  • Zima lepsza od kobiety20 lut 2011, 12:00Komu są potrzebne badania naukowe? Odpowiedź wydaje się prosta: nauce. Tymczasem nic bardziej mylnego!98