Głęboko wierzymy, że warto zaczynać edukację finansową od jak najwcześniejszych lat – mówi Michał Macierzyński, dyrektor Biura Innowacji PKO Banku Polskiego SA.
Jak przebiega reaktywacja Szkolnych Kas Oszczędnościowych? Dzieje się?
Jak najbardziej. W zeszłym roku Szkolne Kasy Oszczędnościowe funkcjonowały w niespełna 1,7 tys. placówek, korzystało z nich około 140 tys. dzieci, głównie w niewielkich szkołach w małych miejscowościach. W tej chwili SKO są w prawie 2 tys. szkół, a według naszych szacunków oszczędza blisko 200 tys. dzieci. Jest to spory postęp, zważywszy na to, że do zeszłego roku bank „tracił" szkoły. W tej chwili do wszystkich placówek konsekwentnie wysyłamy tzw. pakiety edukacyjne. Są w nich scenariusze lekcji dla nauczycieli, przygotowane przez metodyków i mające patronat minister edukacji narodowej i kuratoriów. Za ich pomocą nauczyciel może przekazać uczniom podstawowe pojęcia z dziedziny finansów osobistych, dostosowane do wieku dzieci. Chcemy do nich dotrzeć także za pośrednictwem internetu. Od niedawna działa Szkoła Oszczędzania SKO na największym polskim serwisie społecznościowym nk.pl, od lutego funkcjonuje platforma blogowa szkolneblogi.pl, na której szkoły chwalą się swoimi osiągnięciami. Kreatywnego podejścia do oszczędzania i zarządzania pierwszymi finansami będzie uczył również tworzony właśnie system transakcyjny do konta SKO. Dotąd było tak, że edukacja młodego człowieka z zakresu podstaw ekonomii zaczynała się tak naprawdę dopiero w gimnazjum. To często za późno. Tymczasem dzieci, które świetnie radzą sobie z telefonem komórkowym, komputerem i internetem, praktycznie nie miały dostępu do usystematyzowanej wiedzy – na początku w formie zabawy – o finansach. Efekt jest taki, że nastolatki nie potrafią oszczędzać, planować swoich wydatków. Niestety, to widać potem w dorosłym życiu, kiedy nie ma już czasu i miejsca na naukę, eksperymentowanie i co najważniejsze – porażki. A oszczędzanie jest przecież proste i można się go łatwo nauczyć.
Nauczyciele nie „oporują"? Szczególnie starszym pedagogom SKO może przecież kojarzyć się z minioną epoką.
To prawda, że niektórzy nauczyciele, zwłaszcza z dużych aglomeracji, bywają jeszcze nieufni. Natomiast im mniejszy jest ośrodek, w którym działają, tym więcej wykazują entuzjazmu, szczególnie że nasz bank dostarcza rzetelnej wiedzy z zakresu podstaw ekonomii i finansów. Spore zmiany planujemy też w samym produkcie, który w niczym nie będzie już przypominał papierowej książeczki.
W SKO przede wszystkim chodzi o oszczędzanie... od dziecka.
Od stycznia do końca maja promocyjne oprocentowanie książeczek SKO wynosiło 4,5 proc., obecnie będzie utrzymane na poziomie 3,5 proc., a niewykluczone, że po wakacjach wzrośnie. Wcześniej „procenty" były wręcz symboliczne – książeczka nie uczyła zarabiania, tylko przechowywania pieniędzy. Jest jednak pewien problem...
Jaki?
Prawo bankowe jasno stwierdza, że osobom poniżej 13. roku życia, czyli z definicji dzieciom, banki nie mogą otwierać rachunków, wydawać kart płatniczych i oczywiście oferować bankowości internetowej i mobilnej. Tymczasem wiele dzieci jest na tyle dojrzałych, odpowiedzialnych i nowoczesnych, że chętnie by w to „weszły" – także w finansowe innowacje technologiczne. Dzieciakom trudno zrozumieć, dlaczego do 13. roku życia swoje pieniądze muszą trzymać w skarbonce w domu. Od kilku miesięcy pracujemy nad specjalnym kontem SKO. W praktyce jest to nowy typ konta – nie będzie to bowiem ani rachunek firmowy, ani dla osób fizycznych. Dziecko będzie jednak mogło na nim oszczędzać, a to jest już zgodne z prawem bankowym. Tak jak dotychczas będzie można wpłacać i wypłacać pieniądze za pośrednictwem nauczyciela, ale idąc z duchem czasu, umożliwimy również obsługę bezgotówkową, co z całą pewnością ucieszy opiekunów SKO w szkołach. W przyszłości oprócz konta SKO chcemy zaoferować pakiet usług dla całych rodzin. Nie tylko rodzice, ale i dalsza rodzina będą mogli inwestować w przyszłość dziecka, zakładając mu plan systematycznego oszczędzania lub wykupując polisę. Oszczędzania należy przecież uczyć od dziecka, a badania przeprowadzane systematycznie m.in. przez Narodowy Bank Polski i Fundację Kronenberga wskazują, że dwie trzecie dorosłych Polaków nie ma wiedzy finansowej lub jest ona bardzo mała. Jeśli więc sami rodzice nie mają potrzebnej wiedzy na temat oszczędzania, nie mogą jej przekazać dzieciom. W ten sposób ten swego rodzaju finansowy analfabetyzm przechodzi z pokolenia na pokolenie. Tymczasem już na poziomie szkoły podstawowej dzieci powinny umieć liczyć np. procent od lokaty, wiedzieć, co to jest karta płatnicza, znać wartość pieniądza, itd. Dlatego zarówno PKO Bank Polski, jak i prowadzące konta SKO banki spółdzielcze w trosce o przyszłość dzieci biorą na siebie tę misję edukacyjną – nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Głęboko wierzymy, że warto zaczynać edukację finansową od jak najwcześniejszych lat. Zyskają na tym nie tylko dzieci – już jako dorośli konsumenci. Zyska również cała polska gospodarka.
Jak najbardziej. W zeszłym roku Szkolne Kasy Oszczędnościowe funkcjonowały w niespełna 1,7 tys. placówek, korzystało z nich około 140 tys. dzieci, głównie w niewielkich szkołach w małych miejscowościach. W tej chwili SKO są w prawie 2 tys. szkół, a według naszych szacunków oszczędza blisko 200 tys. dzieci. Jest to spory postęp, zważywszy na to, że do zeszłego roku bank „tracił" szkoły. W tej chwili do wszystkich placówek konsekwentnie wysyłamy tzw. pakiety edukacyjne. Są w nich scenariusze lekcji dla nauczycieli, przygotowane przez metodyków i mające patronat minister edukacji narodowej i kuratoriów. Za ich pomocą nauczyciel może przekazać uczniom podstawowe pojęcia z dziedziny finansów osobistych, dostosowane do wieku dzieci. Chcemy do nich dotrzeć także za pośrednictwem internetu. Od niedawna działa Szkoła Oszczędzania SKO na największym polskim serwisie społecznościowym nk.pl, od lutego funkcjonuje platforma blogowa szkolneblogi.pl, na której szkoły chwalą się swoimi osiągnięciami. Kreatywnego podejścia do oszczędzania i zarządzania pierwszymi finansami będzie uczył również tworzony właśnie system transakcyjny do konta SKO. Dotąd było tak, że edukacja młodego człowieka z zakresu podstaw ekonomii zaczynała się tak naprawdę dopiero w gimnazjum. To często za późno. Tymczasem dzieci, które świetnie radzą sobie z telefonem komórkowym, komputerem i internetem, praktycznie nie miały dostępu do usystematyzowanej wiedzy – na początku w formie zabawy – o finansach. Efekt jest taki, że nastolatki nie potrafią oszczędzać, planować swoich wydatków. Niestety, to widać potem w dorosłym życiu, kiedy nie ma już czasu i miejsca na naukę, eksperymentowanie i co najważniejsze – porażki. A oszczędzanie jest przecież proste i można się go łatwo nauczyć.
Nauczyciele nie „oporują"? Szczególnie starszym pedagogom SKO może przecież kojarzyć się z minioną epoką.
To prawda, że niektórzy nauczyciele, zwłaszcza z dużych aglomeracji, bywają jeszcze nieufni. Natomiast im mniejszy jest ośrodek, w którym działają, tym więcej wykazują entuzjazmu, szczególnie że nasz bank dostarcza rzetelnej wiedzy z zakresu podstaw ekonomii i finansów. Spore zmiany planujemy też w samym produkcie, który w niczym nie będzie już przypominał papierowej książeczki.
W SKO przede wszystkim chodzi o oszczędzanie... od dziecka.
Od stycznia do końca maja promocyjne oprocentowanie książeczek SKO wynosiło 4,5 proc., obecnie będzie utrzymane na poziomie 3,5 proc., a niewykluczone, że po wakacjach wzrośnie. Wcześniej „procenty" były wręcz symboliczne – książeczka nie uczyła zarabiania, tylko przechowywania pieniędzy. Jest jednak pewien problem...
Jaki?
Prawo bankowe jasno stwierdza, że osobom poniżej 13. roku życia, czyli z definicji dzieciom, banki nie mogą otwierać rachunków, wydawać kart płatniczych i oczywiście oferować bankowości internetowej i mobilnej. Tymczasem wiele dzieci jest na tyle dojrzałych, odpowiedzialnych i nowoczesnych, że chętnie by w to „weszły" – także w finansowe innowacje technologiczne. Dzieciakom trudno zrozumieć, dlaczego do 13. roku życia swoje pieniądze muszą trzymać w skarbonce w domu. Od kilku miesięcy pracujemy nad specjalnym kontem SKO. W praktyce jest to nowy typ konta – nie będzie to bowiem ani rachunek firmowy, ani dla osób fizycznych. Dziecko będzie jednak mogło na nim oszczędzać, a to jest już zgodne z prawem bankowym. Tak jak dotychczas będzie można wpłacać i wypłacać pieniądze za pośrednictwem nauczyciela, ale idąc z duchem czasu, umożliwimy również obsługę bezgotówkową, co z całą pewnością ucieszy opiekunów SKO w szkołach. W przyszłości oprócz konta SKO chcemy zaoferować pakiet usług dla całych rodzin. Nie tylko rodzice, ale i dalsza rodzina będą mogli inwestować w przyszłość dziecka, zakładając mu plan systematycznego oszczędzania lub wykupując polisę. Oszczędzania należy przecież uczyć od dziecka, a badania przeprowadzane systematycznie m.in. przez Narodowy Bank Polski i Fundację Kronenberga wskazują, że dwie trzecie dorosłych Polaków nie ma wiedzy finansowej lub jest ona bardzo mała. Jeśli więc sami rodzice nie mają potrzebnej wiedzy na temat oszczędzania, nie mogą jej przekazać dzieciom. W ten sposób ten swego rodzaju finansowy analfabetyzm przechodzi z pokolenia na pokolenie. Tymczasem już na poziomie szkoły podstawowej dzieci powinny umieć liczyć np. procent od lokaty, wiedzieć, co to jest karta płatnicza, znać wartość pieniądza, itd. Dlatego zarówno PKO Bank Polski, jak i prowadzące konta SKO banki spółdzielcze w trosce o przyszłość dzieci biorą na siebie tę misję edukacyjną – nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Głęboko wierzymy, że warto zaczynać edukację finansową od jak najwcześniejszych lat. Zyskają na tym nie tylko dzieci – już jako dorośli konsumenci. Zyska również cała polska gospodarka.
Więcej możesz przeczytać w 24/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.